Załamały się rozmowy o przejęciu przez miasto upadającego Muzeum Regionalnego. Władze PTTK nie chcą już jego likwidacji. Ma pozostać „bytem prawnym”, mimo że nie będzie miało żadnych eksponatów, ani pracowników.
O przejęciu przez miasto Muzeum Regionalnego PTTK pisaliśmy miesiąc temu. Władze PTTK dogadały się wtedy wstępnie z Urzędem Miasta, że dotychczasowe muzeum zostanie zlikwidowane, a w jego miejsce powstanie placówka miejska. Wszystkie eksponaty i siedzibę przejęłoby miasto. Uchwałę intencyjną w tej sprawie podjęli na ostatniej sesji radni miejscy. W tegorocznym budżecie miasta zarezerwowano 200 tys. zł na działalność muzeum. Miało zacząć działać już od 1 lipca.
Teraz nagle pojawiły się problemy, bo swoją opinię w sprawie likwidacji Muzeum Regionalnego wyraził Zarząd Główny PTTK. – Okazało się, że aby utworzyć nową placówkę, nie trzeba likwidować starej. Szkoda zaprzepaścić 70-letnią tradycję muzeum – uważa Jerzy Jabłonka, prezes puławskiego PTTK.
Dlatego PTTK chce teraz, aby Muzeum Regionalne pozostało, jak to określa Jerzy Jabłonka, bytem prawnym, wyłącznie na papierze. – Nie będzie miało eksponatów, siedziby, ani pracowników. Ale czy to komuś przeszkadza? – pyta prezes Jabłonka. PTTK wycofało się też z propozycji przekazania miastu domu Gotyckiego i Świątyni Sybilli, w których odbywają się ekspozycje Muzeum Regionalnego. Zgadza się na przekazanie tylko dawnego Szpitala św. Karola, który zresztą i tak należy do miasta.
Ta nagła zmiana stanowiska zaskoczyła miejskich urzędników. – Jesteśmy w szoku. Intencje naszych dotychczasowych rozmów były jasne. Wstępne porozumienie mówiło wprost o likwidacji placówki. Teraz nie wiem, czy w ogóle dojdzie do utworzenia nowego muzeum, bo nie ma sensu przejmowania go tylko w części. Po co PTTK dom Gotycki i Świątynia Sybilli, jeśli likwidują działalność wystawienniczą – dziwi się Jolanta Wróbel, kierownik Wydziału Kultury i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Puławy.
Jeżeli stronom nie uda się porozumieć, to może dojść do całkowitego upadku muzeum. Dalsze jego funkcjonowanie w obecnej formie będzie trudne, bo placówka jest w tej chwili bardzo zadłużona. Roczne utrzymanie zbiorów kosztuje ok. 160 tys. zł. Tymczasem wpływy z biletów wynoszą tylko ok. 60 tys. zł.