O koniecznych inwestycjach, podwyżce opłat za wodę i ścieki, polityce kadrowej oraz wynagrodzeniach dla pracowników rozmawiamy z Januszem Piechnatem, nowym szefem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Puławach.
Janusz Piechnat w zeszłym tygodniu wygrał konkurs na stanowisko prezesa MPWiK-u i zastąpił odwołanego poprzednika, Dariusza Dąbrowskiego. Nowy szef "Wodociągów Puławskich" to absolwent inżynierii środowiska Politechniki Wrocławskiej oraz studiów podyplomowych z zarządzania projektami w Szkole Głównej Handlowej. Z puławską spółką miejską związany jest od 17 lat.
Jako nowy prezes będzie pan prowadził politykę kontynuacji przyjmując optykę pańskiego poprzednika, czy należy spodziewać się zmiany?
Janusz Piechnat: Na pewno każdy prezes ma swój własny sposób zarządzania, stosuje swoją metodykę. Każdy powinien orientować się na potrzeby spółki, na jej interes. Firma ma duże potrzeby inwestycyjne, długą listę zadań do zrobienia. Mogę powiedzieć, że prezes Dariusz Dąbrowski dostrzegł potrzebę wykonania pewnych inwestycji i ja z tym jak najbardziej zgadzam. Dotyczy do prac na ujęciach wody, kolektorach sanitarnych, czy oczyszczalni ścieków. Te zadania będę starał się wspólnie z załogą realizować na tyle, na ile to będzie możliwe oraz na ile będzie nas na to stać.
To jakie potrzeby uznaje pan dzisiaj za prioretowe?
Takie, które dadzą nam wymierne korzyści oszczędzając zużycie energii, jak montaż fotowoltaiki, wymiana starych pomp głębinowych, czy urządzeń na oczyszczalni ścieków. Przygotowujemy się również do przebudowy przepompowni przy ul. 4 Pułku Piechoty.
Mówiąc o fotowoltaice ma pan na myśli panele na oczyszczalni.
Tak. Posiadamy już projekt, obecnie przygotowujemy się do wyłonienia wykonawcy i rozpoczęcia prac. Szacujemy, że jej koszt wyniesie w granicach 3 mln zł. Niestety my takich pieniędzy nie mamy, więc będziemy musieli się zadłużyć. Warto to zrobić, bo fotowoltaika obniży nam zużycie energii z sieci i pozwoli zaspokoić potrzeby, zejść z kosztów. To będzie dość duża instalacja o mocy pół megawata. Liczę na to, że jej montaż rozpocznie się w pierwszej połowie przyszłego roku.
A co z głównym kolektorem? Ostatniej zimy były z nim problemy.
Ten kolektor dosyłowy do oczyszczalni ma już prawie 50 lat i powinien zostać zmodernizowany. Jego fragment wyremontowaliśmy w tym roku, ale chcemy zająć się kolejnymi, bo taka jest potrzeba. Zakładam, że powtórki awarii z ostatniej zimy nie będzie. Ta wystąpiła w najbardziej newralgicznym miejscu, a pozostałe fragmenty kolektora nie są już tak bardzo narażone na działanie agresywnego środowiska. Nie zmienia to jednak faktu, że lepiej działać za wczasu, niż czekać na kolejną awarię. Dlatego chcemy spokojnie wyremontować go przed jej wystąpieniem. Modernizacja całego kanału to jednak koszt liczony w dziesiątkach milionów złotych. Takich pieniędzy dzisiaj nie mamy.
Rozumiem, że pracujecie nad ich pozyskaniem.
To jest nasze zadanie. Staramy się o finanse, szukamy różnych źródeł, rozpatrujemy każdą możliwość, w tym kredyty.
A jeśli miałby pan porównać stan spółki MPWiK do pacjenta, to jak oceniłby pan jego zdrowie?
Nie jestem lekarzem więc na tak postawione pytanie nie odpowiem. Funkcjonujemy, spłacamy należności, nie mamy zadłużenia. Borykaliśmy się ostatnio ze zbyt niskimi przychodami, bo Wody Polskie blokowały nam podwyżkę taryfy za wodę i ścieki. Niedługo wejdzie jednak zmiana taryfy, która powinna nam poprawić wysokość przychodów, natomiast wynik spółki na koniec tego roku powinien być na niewielkim plusie.
Nowa taryfa oznacza, że puławianie za wodę i ścieki zapłacą więcej. Dużo więcej?
Cena za wodę przez ostatnie lata pozostawała bez zmian lub z niewielkimi zmianami, a trzeba liczyć się z tym, że ceny usług, materiałów, czy energii rosną. Musimy je pokryć. Mieszkańcy nie powinni się jednak niczego obawiać, bo nie planujemy drastycznych zmian. To będą podwyżki na racjonalnym poziomie.
To już ostatnie pytanie. Czy planuje pan jakieś zmiany kadrowe lub płacowe w spółce?
Nasza firma zatrudnia 131 osób. Ja tę załogę znam, pracuję z tymi ludźmi już długie lata. Wiem na co ich stać, to dobry zespół. Żadnych zwolnień nie planuję, podobnie jak oszczędności na wynagrodzeniach. Pracownicy oczekują ich wzrostu, żeby móc zaspokajać swoje potrzeby bytowe. I spółka będzie musiała jakiś wzrost płac zrealizować, oczywiście w granicach rozsądku. Jeśli tego nie zrobimy, niektórzy ludzie mogliby zacząć myśleć o odejściu, a tego chcielibyśmy uniknąć. Natomiast na koniec podkreślę raz jeszcze, chcemy zrobić wiele rzeczy, ale pod warunkiem, że będzie nas na to stać. Naszym celem jest dobro spółki i mieszkańców.