Uczniowie I LO w Puławach ciężkie plecaki zostawią w domu. Książki i zeszyty będą mogli chować w szafkach, które lada dzień staną na korytarzu w szatni. To pierwsza publiczna szkoła na Lubelszczyźnie, która pomyślała o tym, żeby odciążyć plecy uczniów.
Wcześniej próby podejmowała Szkoła Podstawowa nr 31 przy ul. Lotniczej w Lublinie. Jedna z nauczycielek wymyśliła sposób, żeby ulżyć dzieciom. I niepotrzebne jej były do tego ani dodatkowe pieniądze, ani szafki. Uczniowie zostawiali przybory, podręczniki i książki w szkolnym regale.
Liceum w Puławach poszło o krok dalej. Postanowiło wprowadzić szafki z prawdziwego zdarzenia. Staną na korytarzu za dwa, trzy tygodnie. Pomieszczą one książki, zeszyty, buty na zmianę i inne przedmioty potrzebne uczniom. Częściowo zastąpią boksy w szatni.
Uczniom pomysł przypadł do gustu. – Ja się cieszę, że nie będę musiał dźwigać plecaka do szkoły – mówi Amadeusz Bielecki, uczeń pierwszej klasy i członek samorządu uczniowskiego. – Do domu będę zabierał tylko te zeszyty i książki, z których będzie coś zadane.
Ale jest jeden mankament. Za użytkowanie szafki trzeba zapłacić 225 zł. – To kaucja – tłumaczy Beata Trzcińska-Staszczyk, dyrektorka I LO. – Uczeń będzie mógł ją odzyskać wtedy, gdy zrezygnuje z trzymania swoich rzeczy w szafce.