Wyrzucono ich z pracy za nieprawidłowości przez które Zakłady Azotowe "Puławy” miały stracić kilkanaście milionów złotych. Dzisiaj wszyscy trzej z powrotem pracują w Azotach. Za to jeden z członków zarządu spółki właśnie nie dostał absolutorium m.in. z powodu tych samych nieprawidłowości.
Wystąpienie dotyczyło zawierania i realizacji, między 1989 a 2006 rokiem, umów związanych z zagospodarowaniem popiołów. Według kontrolerów, umowy zawarto bez należytej dbałości o interes gospodarczy spółki.
W ten sposób firma miała stracić nawet kilkanaście milionów złotych. Zdaniem kontrolerów pogorszyły się też warunki bezpieczeństwa utrzymania ciągłości produkcji zakładów.
Przedstawiciele firmy zawiadomili o wszystkim organy ścigania. Jednocześnie zwolniono dyscyplinarnie ówczesnego szefa biura bezpieczeństwa ochrony środowiska i jakości, kierownika kotłowni oraz dyrektora centrum energetycznego. To właśnie oni mieli być odpowiedzialni za nieprawidłowości.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi w dalszym ciągu Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - W tej chwili ABW czeka na opinię biegłych z zakresu geofizyki - informuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Oskarżenia były bezpodstawne?
- Istotnie, po uzyskaniu orzeczeń sądu zwolnieni dyscyplinarnie pracownicy wrócili do pracy w spółce - informuje Grzegorz Kulik, kierownik działu komunikacji korporacyjnej w Zakładach Azotowych "Puławy”.
Od przedstawiciela spółki nie udało nam się uzyskać odpowiedzi na pytanie, czy zarzuty formułowane wcześniej wobec nich są już nieaktualne.
Tymczasem podczas ostatniego walnego zgromadzenia spółki, absolutorium ze swojej pracy jako jedyny z obecnych członków zarządu nie otrzymał Mieczyław Wiejak. Powody tej decyzji wyjaśnił podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Krzysztof Żuk w piśmie skierowanym do Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego.
Członek zarządu podpadł za popioły
- Te zarzuty są dziwne - komentuje Mieczyław Wiejak, członek zarządu ZAP, który tłumaczy że nadzór nad tym tematem sprawował tylko od listopada 2005 do lipca 2008. Efekty kontroli NIK zostały opublikowane na początku 2007 r., a obejmowały okres aż od 1989 r.
To także Wiejak został obarczony winą za zwolnienia dyscyplinarne pracowników. Zdaniem wiceministra skarbu decyzje były podejmowane nieracjonalnie i naraziły na spółkę na dodatkowe koszty.
- Takie rozwiązanie wobec osób, które podejrzewano o możliwość popełnienia przestępstwa rekomendowała wówczas kancelaria prawna. Poza tym nie ja sam ich zwalniałem, tylko cały zarząd - tłumaczy Wiejak.
Brak absolutorium dla Mieczysława Wiejaka nie oznacza jednak, że może on zostać odwołany przez radę nadzorczą. - Zdecydować o jego odwołaniu może jedynie załoga w głosowaniu - mówi Sławomir Wręga, przewodniczący ZZPRC. - A cała sprawa to zemsta za to, że nasz związek prowadzi spór zbiorowy o podwyżki - dodaje Wręga.