Plenarne rozmowy, wspólne zdjęcie, a na deser rejs
po Wiśle. Takie plany mają szefowie rządów Polski, Słowacji, Węgier, Czech i Ukrainy, którzy jutro spotkają się w Kazimierzu.
Ale z rejsu mogą wyjść nici. Armator, który ma wozić premierów, nielegalnie cumuje przy nabrzeżu. Rejs II?
Według urzędników, prawa do cumowania nie ma m.in. Henryk Skoczek, który w piątek przyjmie premierów Grupy Wyszehradzkiej i szefową rządu Ukrainy, Julię Tymoszenko, na pokład swojego statku "Kazimierz Wielki”. - Zarząd tak twierdzi, ale to nieprawda - upiera się Skoczek. - Ile razy mam powtarzać, że mogę tu stać, bo część urządzeń cumowniczych zrobiłem na swój koszt? Prawo jest po mojej stronie i dowiodę tego w sądzie.
Pracownicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nic nie wiedzieli o sporze wokół kazimierskiego nabrzeża. - Dopiero od pana się o tym dowiaduję - przyznaje Izabela Prusinowska z Centrum Informacyjnego Rządu, organizatorka spotkania w Kazimierzu. - Zasygnalizuję tę sprawę w protokole. Nie wiem, czy plan wizyty ulegnie przez to zmianie.
Mimo zgrzytu przygotowania do wizyty premierów w miasteczku idą pełną parą. Prawie codziennie pojawiają się tam funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Szczególnie dokładnie sprawdzają właśnie statki, które mimo zakazu cumują przy nabrzeżu. - Właściwie to chcieliby, żeby podczas wizyty premierów przy brzegu był tylko "Kazimierz Wielki” - mówi nam jeden z armatorów.
Spotkania organizacyjne z BOR-owcami mieli też przedstawiciele władz miasta i pracownicy Domu Pracy Twórczej Architekta SARP. W nim zagraniczni goście spotkają się na wspólnych rozmowach i posiłku. Władze Kazimierza zapewniają, że miasto będzie w piątek funkcjonowało normalnie. Jednak nieuniknione są drobne utrudnienia. Na czas wjazdu delegacji na Rynek Wielki ruch wokół niego zostanie wstrzymany. Dom Architekta będzie zamknięty przez cały czas wizyty.
Przeciąganie liny
Po tej wpadce Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przeprowadził przetargi na korzystanie z nabrzeża. Mimo że odbyły się już trzy, żaden nie przyniósł rozstrzygnięcia.