Pracownicy Zakładów Azotowych mają dość dłuższego czekania na obiecane podwyżki. Jeśli nic się nie zmieni - zapowiadają rozpoczęcie protestu.
We wtorek związki zawodowe wysłały pismo skierowane do zarządu, które - jak mówią - jest ostatecznym ostrzeżeniem przed rozpoczęciem protestu. Czytamy w nim, m.in.: "Niedotrzymanie kolejnych wspólnie uzgodnionych terminów przez zarząd ZAP, tj. niepodjęcie w dniu 17 grudnia br. uchwały zatwierdzającej nową tabelę płac i zasady naliczania środków, organizacje związkowe traktują jako jednostronne zerwanie negocjacji przez stronę pracodawcy”.
Dlatego związki zawodowe zażądały podwyżek od 1 stycznia w wysokości 25 proc. Niespełnienie tego żądania od 2 stycznia spowoduje wejściem związków zawodowych w spór zbiorowy. A to pierwszy krok do rozpoczęcia akcji protestacyjnej. - Do ustalonego systemu po długich staraniach udało nam się wreszcie przekonać załogę, a tymczasem teraz zarząd zaczyna zmieniać wcześniejsze ustalenia. Wszędzie rosną płace, a u nas nic się nie zmieniło już od 18 miesięcy. Nie możemy tego więcej tolerować - mówi Andrzej Świderski, przewodniczący zakładowej "Solidarności”.
Związkowcy twierdzą, że zarząd spółki próbuje grać na zwłokę i odwlec decyzję o wypłatach podwyżek do czasu wyboru nowego prezesa. - W poniedziałek zarząd miał przyjąć tabelę płac i zasady podwyżek. Tymczasem okazało się, że przedstawił kolejne pomysły zmian, które są zupełnie nieistotne. Tak dłużej być nie może - mówi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego.
W piśmie wysłanym do władz firmy związkowcy zapowiadają oflagowanie bram wejściowych do zakładu oraz postawienie słynnej taczki pod budynkiem zarządu. Zamierzają także wystąpić do rady nadzorczej o ogłoszenie konkursu na wszystkich członków zarządu. "Osoby niezdolne do podejmowania decyzji nie mogą zarządzać przedsiębiorstwem” - piszą związkowcy.
Ostatnio taczka była używana w 2004 r. kiedy załoga firmy protestowała przeciwko polityce prowadzonej przez ówczesnego prezesa Zygmunta Kwiatkowskiego. Prezes z firmy odszedł, ale taczka w dalszym ciągu stoi i czeka na swój czas w pomieszczeniach związkowców.
Przedstawiciele związków chcieli spotkać się z władzami spółki w czwartek. Niestety, w momencie zamknięcia tego numeru Tygodnika Puławskiego nie było wiadomo, czy do spotkania doszło.