Do sali rozpraw przenosi się spór o legalność zgód na wycinkę 37 drzew kolidujących z planami zaprzyjaźnionego z prezydentem dewelopera. Zezwolenia zostały unieważnione z powodu „rażącego naruszenia prawa”. Ratusz i deweloper odwołali się do sądu.
Niezależnie od tego, jaki wyrok wyda sąd, nic już nie przywróci do życia drzew, które rosły przy ul. Jutrzenki. Wycięto je w listopadzie w związku z inwestycją (budową bloku) deweloperskiej spółki Helvetia City. Jej współwłaścicielem jest Piotr Kowalczyk, były przewodniczący Rady Miasta, określający się niegdyś jako przyjaciel prezydenta Krzysztofa Żuka.
Zdecydowana większość z tych drzew (34 z 37) nie rosła na działce dewelopera, ale na miejskiej nieruchomości. I to Urząd Miasta wystarał się o zgodę na ich wycinkę, wnioskując o nią do Urzędu Marszałkowskiego. Tłumaczył, że drzewa kolidują z inwestycją spółki Helvetia City, a konkretnie z sieciami podziemnymi i budową chodnika. Zgodę dostał 28 października.
Następnego dnia wydane zostało pozwolenie na wycinkę kolejnych 3 drzew. Rosły one na działce dewelopera, więc w tym przypadku wydanie decyzji należało do Urzędu Miasta, który nie miał wątpliwości, że zieleń trzeba wyciąć. – Pozostawienie drzew w przebiegu sieci uzbrojenia terenu i ciągów komunikacyjnych zagrażałoby bezpieczeństwu – tłumaczył Ratusz.
Listopadowa wycinka zbulwersowała działaczy Towarzystwa dla Natury i Człowieka, którzy zaskarżyli obie zgody do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W marcu kolegium orzekło o nieważności zezwoleń i stwierdziło, że zostały wydane „z rażącym naruszeniem prawa”.
SKO uznało, że w tej sprawie „w ogóle nie wystąpiły” okoliczności dopuszczające wycinkę trzech drzew chronionych planem zagospodarowania terenu, na których usunięcie zezwolił Urząd Miasta. Według kolegium „nie można oprzeć się wrażeniu”, że urząd wydał decyzję „bez oceny stanu faktycznego”, jej uzasadnienie „sprowadza się do jednego zdania”, a protokół z oględzin drzew „w zasadzie nie przedstawia żadnej wartości dowodowej”.
Kolegium podkreśliło, że przepisy każą projektować budowy tak, by „nie generowały oczywistego konfliktu z istniejącymi elementami przyrody”. Uznało, że budowa nie jest ważniejsza od przyrody „tylko z tego powodu, że takie jest zamierzenie inwestora” a „koszty realizacji projektu byłyby większe”, gdyby musiał oszczędzić drzewa.
Te same zastrzeżenia miało Samorządowe Kolegium Odwoławcze do zgody na wycinkę 34 drzew wydanej przez Urząd Marszałkowski na wniosek Urzędu Miasta.
Obie sprawy będą mieć ciąg dalszy. Ratusz zaskarżył do sądu decyzję SKO uchylającą zezwolenie na usunięcie 34 drzew. Uznał, że „doszło do nieustalenia wszystkich okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy”.
– Spowodowało to błędne przyjęcie, że na nieruchomości rosły drzewa przeznaczone do usunięcia, które znajdowały się na obszarze podlegającym szczególnej ochronie planistycznej – tłumaczy Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Żadne z drzew objętych decyzją nie było drzewem wskazanym w planie jako podlegające szczególnej ochronie. W konsekwencji zgodę na usunięcie drzew należało rozpatrywać wyłącznie w oparciu o przepisy ustawy o ochronie przyrody. Kwestia ta winna zostać poddana ocenie sądu.
Zaskarżona do sądu została także druga decyzja SKO, uchylająca wydaną przez miasto zgodę na usunięcie trzech drzew. – Skargę na to rozstrzygnięcie wniósł inwestor podnosząc przede wszystkim, że decyzja Miejskiego Architekta Zieleni została już wykonana w zakresie wycinki drzew, dlatego domaga się on uchylenia zaskarżonej decyzji [SKO-red.] i umorzenia postępowania – informuje w swym komunikacie sędzia Ryszard Hałabis, rzecznik Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie.
Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu, w którym rozpatrzy skargi miasta i dewelopera. Obie wpłynęły tego samego dnia. W obu przypadkach uczestnikiem postępowania będzie też Towarzystwo dla Natury i Człowieka.