Zwaśnieni przedsiębiorcy z ul. Okulickiego stworzyli listy poparcia i zbierają podpisy. Jedni chcą likwidacji całodobowego sklepu alkoholowego i baru, bo mają dosyć uciążliwego towarzystwa. Właścicielki tych miejsc twierdzą, że jest spokój i czysto. Miasto zapowiada kontrolę. Stawką jest utrata pozwolenia na handel alkoholem.
Punkt medyczny, apteka, firma reklamowa, sklep z alkoholami, nieczynna przychodnia weterynaryjna, bar piwny, fotograf i punkt ksero, sklep ogrodniczy, kwiaciarnia, fryzjer oraz sklep mięsny.
Tak wygląda biznesowy układ w pawilonie przy miejskim targowisku, gdzie część przedsiębiorców ma lokale na własność, a część wynajmuje. W ciągu tygodnia to nie jest zbyt ludne miejsce, jednak w soboty na targ przyjeżdżają tłumy. Ale nawet bez dnia targowego miejsce przy Okulickiego 8 nigdy nie zasypia, bo działa tu całodobowy sklep z alkoholami i pijalnia piwa czynna od 6 rano do 23.
Te dwa miejsca stały się przyczyną konfliktu wśród przedsiębiorców.
Butelki, wymioty, brud
– Mamy dosyć pijanych, którzy przeszkadzają w zakupach naszym klientom, to jest coś strasznego co się dzieje. Bar jest czynny od 6 rano, sklep cała dobę. Jak my przychodzimy do pracy, z baru już się wytaczają pijani. Wszędzie butelki, wymioty, odchody, papiery. Nasi pracownicy rezygnują, nie chcą w takich warunkach przebywać ani tego sprzątać – relacjonują właściciele firm, którzy w końcu postanowili coś z tym zrobić. Na początek napisali skargę do miasta a trójka radnych: Marcin Magier, Katarzyna Denis i Włodzimierz Radek interpelację.
Jak informują miejscy urzędnicy wszczęte już zostało postępowanie nadzorcze w ramach wydanych zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych, a dotyczące zakłócania porządku publicznego przez klientów sklepu spożywczego i lokalu gastronomicznego. Poinformowali też radnych, że przedsiębiorcy zostali wezwani do złożenia stosownych wyjaśnień i ustosunkowania się do postawionych zarzutów.
Spokój i czysto
– Prowadzę w tym miejscu działalność już od 17 lat, moim zdaniem jest spokojnie, nie było nigdy interwencji policji ani Straży Miejskiej. Oskarżenia, że jest brudno i są butelki, są bezpodstawne, bo sprzątamy cały teren. Pegimek też nie miał uwag w tej sprawie – tłumaczy właścicielka sklepu z alkoholami. – Utrata pozwolenia na handel alkoholem to będzie wyrok na mnie i sześć osób, które pracują w sklepie. To jedyne miejsce na całodobową sprzedaż alkoholu, bo jesteśmy na skraju miasta, daleko od domów mieszkalnych i bloków – dodaje kobieta, która jest zdziwiona, że teraz, po tylu latach zrobił się problem i jej sklep zaczął przeszkadzać.
Tłumaczy, że w związku z licznymi sklepami franczyzowymi, które handlują alkoholem do godz. 22 w centrum i w najbliższej okolicy, jej przedsiębiorstwo już jest na granicy opłacalności.
Sytuacje jak wszędzie
– Co kilka lat przychodzi komisja, mamy przedłużaną koncesję. Chyba komisja jest kompetentna i nikt nie będzie tego podważał – mówi właścicielka baru, który prowadzi jeszcze dłużej bo lat 19.
Przyznaje, że autorka skargi przychodziła raz z pretensjami, że ktoś zwymiotował, ale powiedziała, że u niej nie ma nic do jedzenia, bo w barze jest tylko alkohol, paluszki, orzeszki i chipsy.
– Albo uwagi, że moi klienci zaczepiają przechodniów, no w całym mieście są takie sytuacje, nie tylko u nas. W ogóle te wszystkie rzeczy są w całym Świdniku, tylko nikt nigdzie indziej nie zwraca na to uwagi – uważa kobieta, która podkreśla, że z właścicielką sklepu z alkoholami powinny konkurować, ale sobie pomagają. – Czasami u mnie stoją butelki, wiadomo, że nie moje, no to je wyrzucę czy leży paczka po papierosach – dodaje właścicielka baru, która też zbiera podpisy pod listą poparcia, że jej biznes i całodobowy sklep nie przeszkadzają.
Obie zapoznały się z treścią skargi i już na nią odpowiedziały. Żadnych kontroli ani wizyt urzędników z miasta u nich nie było.
Piją, ale nie tłuką
Niezadowolonych z zachowania klientów sklepu i baru wspiera pobliski ogólniak.
– Podpisałem skargę, dla nas by lepiej było, gdyby takie punkty zniknęły. Szkoła jest po przeciwnej stronie ulicy, codziennie nasz pracownik sprząta butelki po piwie i wódce. Nie sądzę, żeby ktoś z miasta je przynosił, raczej ze sklepu. Żadnych szkód nie odnotowujemy, ale sprzątać trzeba – mówi Stanisław Stefańczyk, dyrektor I LO im. W. Broniewskiego.
W szkole wspominają, że ławki, które dawniej stały na jej terenie zostały usunięte między innymi z uwagi na panów, którzy z nich korzystali. Pijanych albo podpitych zastawali uczniowie idący rano na lekcje.
Przedsiębiorcy, którzy mają dosyć sprzedaży alkoholu przy targu opowiadają, że młodzi są zaczepiani przez podchmielonych dorosłych i proszeni o drobne. Czasami dorośli za drobną opłatą mają kupować młodym papierosy i alkohol.
Dyrektor liceum zapewnia, że nie słyszał o takich sytuacjach w kontekście jego uczniów. Sam kiedyś był naciągany na drobne kwoty ale od wielu lat to już się nie zdarzyło.
Miasto mówi: sprawdzam
Ponieważ Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Świdniku badająca zgodność lokalizacji punktów sprzedaży napojów alkoholowych z uchwałą Rady Miasta Świdnik wnioski zaopiniowała pozytywnie, nie było podstaw do odmowy wydania zezwolenia.
Można je jednak cofnąć w przypadku wykroczeń porządkowych, ale muszą je potwierdzić organy porządkowe. Trwa gromadzenia materiału dowodowego w powyższej sprawie. W odpowiedzi na interpelację radni dowiedzieli się, że policjanci i miejscy strażnicy mają poinformować miasto o ewentualnych zgłoszeniach i interwencjach przy Okulickiego 8 lub w związku z działalnością sklepu i baru.