Niezabezpieczone gniazdka, źle położone podłogi i tynk – tak wyglądają nowo oddane mieszkania czynszowe w Świdniku
Miało być tak pięknie – własne mieszkanie zamiast stancji. Jest oczekiwanie na fachowców, by w końcu usunęli usterki.
Lokatorzy mają na podłodze rozstępujące się panele i odstające listwy przypodłogowe, a na ścianach byle jak położony tynk. W przedpokoju straszą dwa niezabezpieczone kontakty, z których wystają druty.
– Nie chciałam odebrać tego mieszkania, bo miało usterki. Obiecano mi, że w ciągu miesiąca zostanie wszystko poprawione. Była ekipa. Chcieli zamalować źle położone fugi – mówi pani Monika Tobała, mieszkanka feralnego lokum. – Był też fachowiec od paneli. I nic nie zrobił. Oferował pomoc, ale jak mu zapłacę. A tak się cieszyliśmy, że nareszcie będziemy mieli swoje mieszkanie.
Pani Monika wraz z rodziną mieszkała na stancji. Bardzo jej zależało na przeprowadzce, bo tuż po przenosinach urodziło im się trzecie dziecko. – Wpłaciliśmy prawie 6 tys. zł kaucji i około 19 tys. tzw. partycypacji. A tu takie rozczarowanie. Czy dlatego, że jest to mieszkanie czynszowe, to ma być gorsze? – z żalem zauważa pani Monika.
Na dodatek w mieszkaniu panuje wilgoć. – Wietrzymy, ale i tak woda spływa po oknach i ścianach – wyliczają niezadowoleni lokatorzy. – Dzieci wciąż są przeziębione. W takich warunkach nie da się mieszkać.
– Budynek był oddawany do użytku w grudniu i ściany nie zdążyły wyschnąć. Plastykowe, szczelne okna sprawiają, że w mieszkaniach jest wilgoć. Przy tak długiej zimie nie jesteśmy w stanie za wiele zrobić – mówi Krzysztof Wilkołazki, prezes TBS „Lokum”.
– Usterki są zawsze i mimo naszych kontroli nie zawsze jesteśmy w stanie ich uniknąć. W poniedziałek (dzisiaj – red.) przeprowadzimy komisyjny przegląd gwarancyjny, spiszemy wszystkie usterki i przekażemy je wykonawcy. Ma on miesiąc na usunięcie wszystkich niedoróbek – mówi Zbigniew Wilczewski, inspektor nadzoru z TBS „Lokum”.