Czy seks w naszym mieście jest wciąż tematem tabu? Co świdniczanie lubią w łóżku? Przeprowadzane ankiety pokazują, że jesteśmy zadowoleni z życia erotycznego i na dodatek wyróżniamy się pod względem wierności. Czy jest tak na pewno?
Badania dotyczące seksu, przeprowadzone przez firmę Durex w 2005 r. pokazywały Polaków w bardzo dobrym świetle: pod względem częstotliwości uprawiania seksu znaleźliśmy się na 9 miejscu na świecie. Okazało się też, że 56 proc. badanych rodaków jest zadowolonych z kontaktów płciowych.
Dwa tygodnie temu magazyn "Polityka” opublikował raport na podstawie badań OBOP-u na zlecenie krajowego Centrum ds. AIDS, autorstwa seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego. Wynikało z nich, że trzy czwarte Polaków uznaje swoje życie seksualne za bardzo udane. Nasze województwo znalazło się zaś na drugim miejscu w Polsce pod względem wierności jednemu partnerowi!
Wszystko pięknie, ale czy taka jest prawda?
Profesor Szymon Bakalczuk, lubelski seksuolog, ginekolog i androlog twierdzi, że nie należy przesadzać z optymizmem.
- Badania niekoniecznie muszą pokazywać jak jest w rzeczywistości. Pamiętam, że gdy wprowadzano lek "Vamea” zwany "Viagrą dla kobiet”, prof. Lew Starowicz przepytał kilkaset kobiet. Pozornie były szczęśliwe i zadowolone z pożycia, ale gdy zaczęto pytać je o szczegóły, to wyszło na jaw, że nie jest tak różowo i wiele rzeczy zatajały. W końcu kto chce się przyznać obcej osobie do problemów w łóżku? - mówi prof. Bakalczuk.
Seks w małym mieście
Mieszkańcy małych miast, takich jak Świdnik często byli uznawani za - delikatnie mówiąc - pruderyjnych. Tymczasem zdaniem prof. Bakalczuka nie jest tak źle. "Seks wielkomiejski” różni się od tego z małego miasta tylko w szczegółach.
- Mieszkańcy dużych aglomeracji przywiązują większą wagę do techniki seksu: ilości pozycji, akcesoriów erotycznych - tłumaczy seksuolog. - Natomiast w mniejszych miejscowościach, gdzie ludzie są "wychowani na telenowelach” bardziej istotna jest sprawa otoczki kontaktu płciowego - atmosfera seksu, to, gdzie jest uprawiany itp. Czyli to, co nie jest jeszcze grą wstępną, ale pobudza sferę psychiki.
Faktem potwierdzonym zarówno przez seksuologa, jak i badania jest rosnąca tolerancja dla odmienności seksualnych i znajomość antykoncepcji. Zdaniem prof. Bakalczuka nie ma już "seksualnej Polski "A” i Polski "B”. Tylko co piąty z badanych stosuje seks przerywany jako zabezpieczenie przed ciążą, a kalendarzyk małżeński 15 proc. respondentów.
- Wiemy o seksie więcej, ale wciąż o swoich problemach w łóżku wstydzimy się opowiadać. Nawet lekarzowi. Co ciekawe, dotyczy to częściej kobiet niż mężczyzn - mówi prof. Bakalczuk.
Wierni do bólu
Jak się żenić to tylko z mieszkańcem Lubelszczyzny. Tak to wygląda w badaniach: nie dość, że lubi seks, to jeszcze będzie wierny do grobowej deski. Zaledwie 13 proc. mieszkańców naszego regionu przyznaje się do kontaktu seksualnego z innym partnerem niż mąż, czy żona, co plasuje nas na drugim miejscu w Polsce, zaraz za woj. podkarpackiem.
- Możliwe, że jesteśmy wierni. Ale możliwe także, że wstydzimy się przyznać do zdrady. Pamiętajmy, że obywatele małych miasteczek nazywani są przez socjologów "zakorzenionymi”. - twierdzi profesor - W małych wsiach i miasteczkach ludzie mieszkają w tym samym miejscu od kilku pokoleń. To wzmaga poczucie tradycji i religijności - zdrada postrzegana jest jako coś bardzo złego.
Zdaniem naszego eksperta jest jeszcze inna kwestia: w dużym mieście łatwo o zdradę. A w Świdniku wszyscy wiedzą o wszystkim. Pod jednym względem jesteśmy w ogonie listy: w całym województwie mamy zaledwie 9 seksuologów. W razie kłopotów w łóżku mamy więc do wyboru: jeździć do specjalisty w Lublinie, albo szukać porady u znachora. Może będzie miał ziołową "Viagrę”...