Mieszkańcy ul. Kościuszki toczą spór z właścicielem osiedlowego sklepu. Chodzi o słupki uniemożliwiające zawracanie na parkingu. W kłótni mogą liczyć jedynie na dobrą wolę właściciela, gdyż to do niego należy teren.
- Nie dość, że z powodu słupków nie możemy zawracać na parkingu, to na dodatek wielkie tiry zawracają tuż pod moim oknem! Hałas i smród spalin są nie do wytrzymania - skarży się mieszkanka bloku nr 3 przy ul. Kościuszki.
Metalowe słupki stoją na prywatnym parkingu przy sklepie.
- Wystarczyłoby, żeby zlikwidował te bariery i byłoby po sprawie - mówią mieszkańcy. - Moglibyśmy zawracać samochodami na parkingu. A w ten sposób musimy męczyć się z wycofywaniem na wąskiej ulicy.
Zdaniem mieszkańców ulicy, słupki nie mają też odpowiedniego atestu.
- Nie wiem, czy słupki mają atest, ale co by było, gdyby właściciel chciał postawić tam płot? Przecież to jego teren i sam decyduje o tym, co z nim zrobi. Skoro chciał zamknąć parking dla mieszkańców i toczyć z nimi wojnę - to jego sprawa - mówi Grzegorz Pastusiak z Wydziału Infrastruktury Komunalnej UM w Świdniku. - Wiemy, że to wąska ulica i niełatwo poruszać się tam samochodem. Możemy sprawdzić atest, ale ten konflikt nie jest naszą sprawą.
Problem jest tym dziwniejszy, że wielu mieszkańców ulicy to klienci sklepu. Mimo to, zdarzało się, że po wyjściu ze sklepu, kierowca za wycieraczką znajdował mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu.
- Sam się dziwię zachowaniu właściciela sklepu. Mandat możemy wlepić tylko na jego wyraźne żądanie. - mówi Dariusz Mańka, komendant Straży Miejskiej. - W ten sposób sam sobie robi wrogów. A jeśli jakikolwiek tir będzie wjeżdżał na ulicę, to prosimy o sygnał - na pewno ukarzemy kierowcę za poruszanie się po drodze nieprzystosowanej do takich pojazdów.
Grzegorz Pastusiak także nie kryje zdziwienia wobec karania kierowców:
- To tak, jakby np. Champion kazał karać mandatami własnych klientów - stwierdził.
Właściciel nie po raz pierwszy jest na wojennej ścieżce z sąsiadami. Nie tak dawno władze miasta musiały interweniować w sprawie kontenera ze śmieciami, który nielegalnie stał obok sklepu. Ugoda będzie sprawą trudną, gdyż na żadne rozmowy z drugą stroną biznesmen się nie zgadza.
Próbowaliśmy dotrzeć do właściciela, nie okazał się jednak zbyt rozmowny. Już podczas naszej wizyty na ul. Kościuszki, poprosiliśmy go o wypowiedź, ale ekspedientki przekazały nam, że szefa nie ma. Mimo że jego samochód stał na parkingu, a on sam przyglądał się naszej dyskusji z zaplecza.
Rozmowa przez telefon była natomiast niezwykle krótka. Najpierw handlowiec lakonicznie stwierdził, że to mieszkańcy łamali prawo, zastawiając mu parking, a w chwilę potem odmówił jakichkolwiek komentarzy. Stwierdził, że rozmawiać może tylko osobiście. Nie zgodził się jednak na…spotkanie.