Policja w naszym mieście każdego dnia zabiera z ulic co najmniej kilku amatorów mocnych trunków. Niektórzy wracają do domu potulni jak baranki, inni awanturują się, jeszcze inni wymagają opieki lekarza. Wielu pijanych nie ma jeszcze 18 lat.
Grzegorz Fijałkowski, chirurg w naszym szpitalu, przyznaje, że nietrzeźwi to olbrzymi kłopot dla personelu.
– Najczęściej takie osoby są agresywne, brudne, wyzywają pielęgniarki – mówi. – Niejednokrotnie uciekają ze szpitala, a wtedy my możemy być oskarżeni o niedopilnowanie, jeżeli takiemu pijaczkowi coś się stanie. Z tego samego powodu policjanci nie chcą sami odwozić odurzonych alkoholem na pogotowie, tylko wzywają karetkę – każdy unika odpowiedzialności, a wszystko przez głupotę alkoholików. Najgorzej jest w zimie: wtedy każdy pijak może przyjść na oddział i powiedzieć, że coś mu dolega, a ja muszę go hospitalizować. To taki darmowy przytułek.
Kiedyś pijanych odwożono do izby wytrzeźwień, ale skoro jej nie ma, instytucje jak ognia unikają brania na siebie tego ciężaru, jakim są pijani. Bo kto miałby taką izbę wytrzeźwień finansować? Starostwo? Gmina?
– Był projekt ustawy, według której to sami nietrzeźwi mieli pokrywać koszty pobytu w szpitalu, jeśli mieli obrażenia wskutek picia – wyjaśnia Fijałkowski. – Sęk w tym, że trzeba było udowodnić, że np. rozcięta głowa to bezpośrednia przyczyna upojenia alkoholowego, a to właściwie jest niemożliwe.
Coraz częściej piją osoby nieletnie, także dziewczyny.
– Pamiętam przypadek dwóch chłopców, w wieku około 14 lat, którzy wzięli do parku dwie butelki wódki i poszli świętować koniec roku szkolnego – opowiada Nalewajko. – Znaleźliśmy ich, gdy jeden był kompletnie pijany, nie reagował na żadne bodźce, musieliśmy odwieźć go do szpitala miejskiego.
Policji coraz częściej udaje się ustalić, gdzie młodociani kupili alkohol i ukarać sprzedawców. – W tej chwili prowadzimy cztery postępowania w tego typu sprawach – mówi rzecznik.
Niestety, w dalszym ciągu nic nie zmieniło się w dyskotekach.
– Jeśli nastolatek przebywa pijany w klubie, to nie ma możliwości aby udowodnić właścicielowi, że sprzedał takiemu osobnikowi alkohol – twierdzi Nalewajko. – Kiedy byłem w Londynie, nie mogłem się napić piwa w barze, bo była ze mną moja piętnastoletnia córka. To nie do pomyślenia. Mało kogo obchodzi wiek nabywcy alkoholu.
Często młodzież pod wpływem alkoholu nabiera ułańskiej fantazji, która objawia się wszczynaniem bójek,
Są aroganccy, bardzo agresywni, często nieletni. Wszyscy po paru głębszych. Często wymagają leczenia. Pytanie kto ma się nimi zająć i za czyje pieniądze, na razie pozostaje bez odpowiedzi.