Lato w pełni, mundial za nami, a my nie mamy gdzie grać "w nogę” - żali się młodzież z osiedla Brzeziny i osiedla Olimpijczyków
Boisko na Brzezinach przypomina, że to nie Argentyna, lecz Polska. Pełno piachu, stare zardzewiałe bramki i niemiła "niespodzianka”: pośrodku mniejszego boiska wystaje studzienka kanalizacyjna.
- Po deszczu pełno tam wody, bo studzienka wylewa - mówią mieszkańcy. - A poza tym, trawa jest tak wysoka, że nieuważny dzieciak może połamać sobie tam nogi.
Rzeczywiście, kilkunastocentymetrowa wyrwa wokół studzienki wygląda groźnie. Władze miasta, które zarządzają terenem, nie wiedziały o zagrożeniu.
- Boisko jest nasze, ale nie mieliśmy sygnałów o jakichś problemach - mówi Artur Soboń, rzecznik Urzędu Miasta. - Miejsce to znajduje się w naszym planie rozbudowy terenów rekreacyjnych. Już niedługo powstaną tam boiska, place zabaw i inne miejsca wypoczynku.
A do tego czasu lepiej niech mali piłkarze patrzą pod nogi.
- Postaramy się zlikwidować ewentualne zagrożenie, jakie stwarza studzienka - zapewnia Soboń.
Podobnie boisko za Kauflandem na osiedlu Olimpijczyków dalekie jest od ideału: porwana siatka, niewykoszona trawa i pełno kurzu. Tutaj jednak sprawa jest inna - winę ponosi nie miasto, a osiedle.
- Ten teren dzierżawi od nas osiedle i to mieszkańcy powinni o niego zadbać. Kiedy powiedziałem, że może lepiej sprzedać boisko, podnieśli larum, że dzieci nie będą miały gdzie grać - mówi Soboń.