Po opublikowaniu listy pseudonimów tajnych współpracowników coraz więcej osób zgłasza się do Stowarzyszenia Osób Represjonowanych, żeby przyznać się do donoszenia.
– Zaczęli przychodzić nawet ci, którzy… nie znaleźli się na liście pseudonimów – mówi Henryk Gontarz, jedna z represjonowanych osób. – Mają coś na sumieniu i chcą o tym powiedzieć, wytłumaczyć się. Często nawet nie pamiętają, o czym donieśli, wiedzą tylko na kogo i że to dotyczyło radia Solidarność.
Ci, którzy przychodzą najczęściej tłumaczą, że zastraszano ich, grożono im więzieniem albo wyrzuceniem z pracy. Ale według organizatorów całej akcji ci, którzy najbardziej zaszkodzili opozycjonistom – jeszcze się nie zgłosili.
– Na tych czekamy najbardziej. Przecież my ich znamy – mówi Henryk Gontarz. – Czasami spotykamy się na ulicy. Ale ci nie chcą powiedzieć „przepraszam”.
Termin, który dostali na zgłoszenie się do Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym „Koło” w Świdniku dawno już minął. Teraz członkowie stowarzyszenia postanowili ujawnić ich nazwiska.
– Właśnie przygotowujemy materiały. Oprócz donosicieli, pojawią się w nich też nazwiska ubeków – mówi Henryk Gontarz.
Zapewnia, że już niebawem nazwiska zostaną podane do publicznej wiadomości.