Szpital w Tomaszowie Lubelskim musi zapłacić 100 tys. zł za to, że w przeprowadzonej tam operacji uczestniczył nastolatek. Dopuścił do tego ówczesny ordynator chirurgii, Bernard Ż., który pozwolił uczestniczyć w zabiegu swojemu synowi – studentowi pierwszego roku fizjoterapii.
Sprawa wyszła na jaw, gdy w 2013 r. do dyrekcji szpitala w Tomaszowie Lubelskim wpłynęła anonimowa skarga na ordynatora Bernarda Ż., podpisana przez „pracowników oddziału chirurgii”.
Medykowi zarzucono w niej mobbing, którego świadkiem miał być Jakub Ż., nastoletni syn ordynatora odbywający w trakcie wakacji praktyki na oddziale fizjoterapii. Informatorzy pisali też, że 19-latek był wielokrotnie dopuszczany do udziału w operacjach chirurgicznych.
Zbadaniem sprawy zajęła się specjalnie powołana komisja. Ostatecznie zarzut mobbingu nie potwierdził się, ale z ustaleń komisji wynikało, że Jakub Ż. rzeczywiście brał udział w operacjach. Bernard Ż. został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. O sprawie powiadomiono prokuraturę.
– Z naszych ustaleń wynika, że Jakub Ż. brał czynny udział w operacjach. Asystował przy nich i m.in. przytrzymywał i podawał sprzęt oraz zakładał szwy operowanym pacjentom – relacjonował ustalenia śledczych Bartosz Wójcik, ówczesny szef Prokuratury Rejonowej w Zamościu.
Proces w tej sprawie o przekroczenie uprawnień i narażenie pięciu pacjentów na utratę zdrowia i życia wciąż trwa. Jednocześnie pozwy do sądy składały także pacjentki tomaszowskiego szpitala.
Jedną z nich była Krystyna W., operowana tam z powodu złamanej kości biodrowej. Kobieta domagała się zadośćuczynienia, bo po operacji, w której udział brał nastolatek, nie była w stanie chodzić i musiała przyjmować leki przeciwbólowe.
Sprawą zajmował się Sąd Rejonowy w Zamościu, który uznał, że ze względu na „błąd techniczny” przy operacji kobiecie należy się 50 tys. zł, a za „naruszenie godności i praw pacjenta”, jakim było uczestnictwo w operacji osoby nieuprawnionej – kolejne 50 tys. zł. Pieniądze wypłacić miał tomaszowski szpital, w którym to przeprowadzono operację. Ten nie zgodził się z wyrokiem i sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
– Decyzja poprzedniej instancji została utrzymana – informuje rzecznik prasowy SA, Barbara Du Château. – Ponieważ na etapie odwoławczym Krystyna W. zmarła, pieniądze mają zostać wypłacone jej czterem spadkobierczyniom – po 25 tys. zł każdej.
– Pieniądze wypłaci nasza firma ubezpieczeniowa – zapowiada Andrzej Kaczor, dyrektor naczelny Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Tomaszowie Lubelskim. – Będziemy jednak występować do byłego ordynatora Bernarda Ż. z powództwem cywilnym o zwrot tej kwoty. Chcemy ją od niego odzyskać.