Barbarzyństwo - tak zamojscy przyrodnicy kwitują to, co się stało na polach w okolicach Obszy i Łukowej. Znaleziono tam na polu cztery martwe bieliki. Zostały wytrute.
Martwego ptaka znalazł kilka dni temu rolnik z okolic Zamchu w gminie Obsza. Stworzenie miało… obcięte nogi. Gospodarz zaalarmował leśników i ornitologów.
Przyjechali niemal natychmiast. Okazało się, że to orzeł bielik. - Po co ktoś obciął mu nogi? Pewnie spodobały mu się aluminiowe obrączki - denerwuje się Stachyra. - Brak słów na takie barbarzyństwo… Przeszukaliśmy całą okolicę. Znaleźliśmy trzy inne martwe bieliki. Żal było patrzeć.
Co wywołało śmierć ptaków? Przyczyną jest trutka na lisy. Zakradają się one do ludzkich siedzib i kradną drób. Rolnicy faszerują więc kury toksycznym furadanem (używa się go do niszczenia szkodników tytoniu) i zostawiają przed kurnikami. Lisy je zjadają i umierają. Potem ich mięsem żywią się ptasi padlinożercy, których królem jest orzeł bielik.
Dlatego właśnie ten gatunek ponosi największe ofiary. Jednak inne są także zagrożone.
- Używanie tego specyfiku zostało zakazane 20 lat temu - przypomina Stachyra. - Został on zaliczony do I klasy toksyczności. Niszczył wszystkie organizmy, z którymi się zetknął. Jednak niektórzy mają jeszcze zapasy i znaleźli dla nich zastosowanie. Trują lisy i chronione ptaki. Tak naprawdę, nie wiadomo ile stworzeń spotkał ten los. Znaleźliśmy w sumie 10 orłów. Nie wiadomo, czy to wszystkie ofiary.
Na całej Lubelszczyźnie żyje jeszcze 35 orlich par. Są to ptaki objęte ścisłą ochroną gatunkową. Za ich zabicie grozi do 2 lat więzienia. Tyle, że słabo przemawia to ludziom do wyobraźni.
- Bo rolnicy trują lisy, nie ptaki - mówi Janusz Wójciak z Komitetu Ochrony Orłów. - Sądzę, że nie wiedzą nawet, jakie szkody wyrządzają np. bielikom. Trzeba ich uświadamiać. To także rola mediów. Bo sytuacja jest krytyczna. W powiecie biłorajskim przez ostatnie kilkanaście lat wytruto kilkadziesiąt orłów.
Biłgorajska policja kilka miesięcy temu prowadziła dochodzenie w sprawie otrucia bielików. Zostało umorzone.
- Znalezienie graniczy z cudem - mówi Wójciak. - Bo jak coś takiego udowodnić? Lepiej byłoby wstrzymać akcję szczepienia lisów przeciw wściekliźnie. Ich populacja jest za duża. Kiedy lisów będzie mniej, uratujemy orły i inne gatunki.