Walka o Krzysztofa Marca, który półtora roku temu opuścił Polskę, jest nieprawdopodobna. Lewica chce jego mandat unieważnić, prawica – zachować za wszelką cenę. Dlaczego?
W ubiegłym roku Janusz Rosłan, lewicowy burmistrz Biłgoraja, wystąpił z wnioskiem do rady o unieważnienie tego mandatu. Motywacja była prosta: Marzec, jako były szef klubu sportowego, nie rozliczył się z dotacji miasta, sprzedał swój majątek i wyjechał do Izraela. Jest poszukiwany listem gończym przez prokuraturę, nie realizuje funkcji radnego.
Prawicowa większość radnych odmówiła podjęcia takiej uchwały. W tej sytuacji, w styczniu tego roku wojewoda lubelski wydał zarządzenie zastępcze, stwierdzające wygaśnięcie mandatu Marca. RM zaskarżyła tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. W maju, WSA oddalił utrzymał zarządzenie wojewody w mocy. Rada złożyła kasację do NSA skarżąc, że wojewoda nie doręczył Marcowi swojej decyzji, pozbawiając go możliwości obrony. – Zarządzenie to mógłbym ewentualnie przekazać panu Krzysztofowi Marcowi do wiadomości. Nie uczyniłem tego, ponieważ podobnie jak sąd i prokuratura, nie znam adresu, pod którym wymieniony stale zamieszkuje w Izraelu – tłumaczył w przesłanym niedawno do NSA piśmie wojewoda Andrzej Kurowski, który teraz domaga się odrzucenia lub oddalenia skargi kasacyjnej.
– Sytuacja jest nienormalna, kiedy rada występuje do NSA o kasację wyroku, unieważniającego mandat człowiekowi ściganemu listem gończym – ubolewa Janusz Rosłan. – To, co Marzec zrobił tylko z samorządowymi pieniędzmi wystarczy, by go nie bronić. Nie mieści mi się w głowie, by zajmować takie stanowisko.
W NSA dowiedzieliśmy się, że sprawa spornego mandatu biłgorajskiego radnego ma szansę na rozpatrzenie nie wcześniej, jak za kilka miesięcy. Tymczasem wkrótce miną dwa lata, jak Krzysztof Marzec opuścił Polskę. Czy w ogóle utrzymuje jakiekolwiek kontakty z radą? – Od jego ostatniego pisma nic mi na ten temat nie wiadomo – mówi Mirosław Tujak, wiceprzewodniczącego RM w Biłgoraju. Chodzi o prośbę o udzielenie mu kilku miesięcy urlopu. Kiedy to było? – Pismo przyszło z życzeniami świątecznymi – dodaje Tujak. Pocztówka dotarła na Boże Narodzenie 2003 r. czy na Wielkanoc 2004 r.? Tego wiceprzewodniczący nie pamięta.
Dlaczego prawica tak ostro broni Marca? – W siedmiomandatowym okręgu wyborczym ubytek jednego radnego nie stanowi dla wyborców wielkiej różnicy. Istotna jest natomiast siła głosowania na sesjach (prawica zdobyła 3/5 głosów, potrzebnych np. do zwołania referendum w sprawie odwołania burmistrza – red.). Marzec przesiadł się z lewej na prawą stronę, więc dlatego. To lojalność – mówi wprost Stefan Oleszczak, drugi wiceprzewodniczący RM, były burmistrz Biłgoraja. •