Nagrody dla wszystkich urzędników, pracownicy podejrzani o stronniczość i awans na wysokie stanowisko dla człowieka, który nie spełniał wymogów - takie wpadki wytknął NIK prezydentowi Zamościa.
Zamoyski przyznał w czerwcu 2011 roku nagrody wszystkim pracownikom urzędu. Dostali po 500 zł – 1000 zł, w sumie 220 tys. zł. Pieniądze pochodziły z oszczędności funduszu płac. NIK podkreśla, że ich wysokość zależała od wymiaru zatrudnienia nie zaś od szczególnych wyników pracy. „Nagroda traci swoją funkcję wyróżnienia za osiągnięcia w pracy zawodowej” – ocenili kontrolerzy. A Zamoyski tłumaczył: wszyscy pracownicy rzetelnie wykonywali swoje obowiązki.
- To był jednorazowy przypadek i już się nie powtórzy – zapewnia Karol Garbula, sekretarz miasta. Tłumaczy, że zgodnie z nowym regulaminem funduszu nagród to dyrektorzy wydziałów będą wnioskowali i uzasadniali, dlaczego pracownik powinien dostać ekstra pieniądze.
Podczas kontroli wyszło na jaw, że trzech urzędników dorabiało w sposób, który budził uzasadnione podejrzenia, co do ich stronniczości przy wykonywaniu obowiązków służbowych.
Chodzi o pracowników Wydziału Architektury, Budownictwa i Ochrony Zabytków, którzy zajmowali się m. in. sprawami o wydawanie decyzji o pozwolenie na budowę i zatwierdzenie projektu budowlanego. Jednocześnie pracowali w branży budowlanej na terenie Zamościa.
Jeden z nich w 15 przypadkach był kierownikiem budowy. W ośmiu na 15 przypadków przygotowywał projekt decyzji o zatwierdzeniu projektu budowlanego i pozwoleniu na budowę obiektu. NIK ocenił, że prezydent niewystarczająco przeciwdziałał takim sytuacjom.
Urząd zrobił postępowanie wyjaśniające. – Nie doszło do sytuacji wymagającej rozwiązanie z tymi pracownikami umowy o pracę – mówi Garbula. Podejrzani urzędnicy i pozostali pracownicy pisemnie potwierdzili, że nie będą robili nic co rzuci cień podejrzeń na ich pracę w UM.
Na tym nie koniec. Okazuje się, że sam Garbula awansował na stanowisko sekretarza z pominięciem prawa. Awansował choć nie miał przynajmniej dwuletniego stażu pracy na kierowniczym stanowisku urzędniczym. I w tej sprawie komentarza w imieniu prezydenta udziela sam zainteresowany.
- Od 2007 roku byłem pełnomocnikiem prezydenta ds. strefy ekonomicznej. Z racji pełnionych obowiązków to stanowisko traktowaliśmy jako kierownicze - tłumaczy Garbula. Dodaje: - Przyjmujemy, że doszło do uchybienia. Teraz wszystko jest już zgodnie z przepisami. Mam odpowiedni staż, spełniam wszystkie wymogi formalne.