Przedsiębiorstwo Przemysława Panasa ma coraz większe szanse na przewiezienie tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.
– Od 9 do 15 stycznia czteroosobowa grupa rekonesansowa sprawdzała możliwość sprowadzenia wraku tupolewa do Polski transportem samochodowym. Nie natrafiono na przeszkody, które by taką drogę wykluczały – mówi ppłk Marek Chmiel, rzecznik prasowy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.
Wojskowi specjaliści ustalali m.in. stan dróg, szerokość i wysokości wiaduktów, przebieg linii energetycznych. Sprawdzali też ewentualne miejsca postoju konwoju i odpoczynku żołnierzy.
Tymczasem rozmowy z MON na temat przetransportowania wraku od dawna prowadzi firma Panas Transport ze Zwierzyńca.
– W tej sprawie coś się ruszyło. 29 stycznia mam umówione spotkanie w ministerstwie obrony. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów – mówi Przemysław Panas, właściciel przedsiębiorstwa.
Według niego taka akcja zajęłaby około dwóch miesięcy. – Półtora miesiąca trwałyby przygotowania, sporządzenie projektów i uzyskanie pozwoleń, a około trzech tygodni sam załadunek i transport – wyjaśnia Panas. Koszt przedsięwzięcia lądowego nie powinien przekroczyć 100 tys. euro.
Ppłk Chmiel podkreśla jednak, że rekonesans nie przesądza, jaką drogą – lądową czy powietrzną – wrak będzie przetransportowany. Jak się jednak dowiedzieliśmy, część tupolewa może być przetransportowana drogą lądową, a część powietrzną.
Pod koniec grudnia prezydent Władimir Putin stwierdził, że Rosja "nie powinna wiecznie się trzymać tego wraku”, ale o jego przekazaniu zdecydują śledczy. Jednak według ministra Sikorskiego potrzebna jest polityczna decyzja Rosji w tej sprawie. (pap)