W Majdanie Sopockim potrącił nas samochód. Prosimy o pomoc – takie wezwanie przyjął dyspozytor tomaszowskiego pogotowia ratunkowego.
Z telefonu komórkowego w nocy z piątku na sobotę dzwoniła 18-latka z Cieszanowa na Podkarpaciu. To właśnie ją i młodszą o rok koleżankę miał ranić pirat drogowy. Powiedziała, że nawet się nie zatrzymał. Na miejsce pojechała karetka i policyjny radiowóz. Dziewczęta zostały przewiezione do tomaszowskiego szpitala. 17-latka miała opuchniętą dłoń, jej koleżanka wyszła z wypadku bez szwanku. Nie były w stanie podać marki samochodu, które je miał potrącić, ani nawet jego koloru. Opowieści o wypadku nie były spójne i to zaniepokoiło policjantów.
Podczas przesłuchania „pękła” 18-latka. Wyznała, że nie było żadnego potrącenia. Dziewczyny balowały w Majdanie Sopockim u swojego kolegi. Zrobiło się późno i nie miały czym się dostać do oddalonego o 20 kilometrów Tomaszowa. Wymyśliły bajeczkę o potrąceniu i – jak po taksówkę – zadzwoniły po karetkę. Aby choć trochę uwiarygodnić swoją opowieść, 17-latka kilka razy uderzyła dłonią o asfalt, znak drogowy i murek, wykręcała też palce koleżance. Dziewczyny były trzeźwe. – Obie odpowiedzą za spowodowanie fałszywego alarmu, a 17-latka także za składanie fałszywych zeznań – mówi nadkomisarz Marek Czerenko, rzecznik tomaszowskiej policji.
Za pierwszy czyn grozi grzywna do 1,5 tys. zł. Za popełnienie drugiego można przeprowadzić się do więzienia nawet na trzy lata.