Szkolenia, dzięki którym kierowcy mogą zredukować obciążające ich konto punkty karne, cieszą się coraz większym powodzeniem. W najbliższym czasie zainteresowanych nie zabraknie, bo wakacyjne upały zdecydowanie uderzają zmotoryzowanym do głowy.
wyłącznie na obiekty, które poruszały się z prędkością powyżej 70 kilometrów na godzinę. Jednak taki wynik to ostatnio nic nadzwyczajnego.
– Latem kierowca ma ciężką nogę. Szczególnie na równiutkich, nowo oddanych do użytku odcinkach jezdni – potwierdza aspirant sztabowy Jan Zubilewicz z zamojskiej drogówki.
Gładka jak stół jest ulica Lipska w Zamościu, gdzie niedawno fotoradar złapał sznur 15 pojazdów jadących z prędkością 83 kilometrów na godzinę. Funkcjonariusze drogówki lubią też ustawić swoje cacko w Starym Zamościu, gdzie droga krajowa przecina teren zabudowany, co przełożyło się ostatnio na 560 mandatów w ciągu trzech dni. Biorąc pod uwagę, że każde zdjęcie fotoradaru ustawionego na 70 km/h to minimum 4 punkty karne, 24-punktowy roczny limit to rzeczywiście niewiele.
Sposobem na to jest odbycie w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego szkolenia, które pozwala na redukcję balastu o 6 punktów. Sesja w towarzystwie psychologa i policjanta trwa 6 godzin, kosztuje jedynie 250 zł, a wszystko odbywa się jednego dnia. – Mamy grupę stałych klientów, którym moglibyśmy wystawić pomnik. Gdyby nie to, że ze szkolenia można korzystać nie częściej niż raz na pół roku, byliby u nas co tydzień – żartuje Andrzej Szprynger, zastępca dyrektora WORD w Lublinie. Stali klienci, o których mowa, to jedna trzecia spośród 200 osób, które przeszły szkolenia w zeszłym roku. W ciągu sześciu lat liczba chętnych do redukcji punktów wzrosła w lubelskim WORD dwukrotnie. W Zamościu jest podobnie. (ema)