Po trwających przeszło tydzień negocjacjach, związki zawodowe zamojskiej "Delii” podpisały w piątek z zarządem firmy porozumienie, na mocy którego redukcje zatrudnienia obejmą 170 zamiast przewidywanych wcześniej 300 pracowników.
Przypomnijmy, że jeszcze w sierpniu zarząd spółki, po analizie wyników finansowych zakładu zadecydował, że z pracą w "Delii” będzie się musiała pożegnać połowa załogi. Wśród przyczyn zastosowania takich rozwiązań wymieniano wówczas straty związane ze zmniejszającym się popytem na rynku krajowym i części nierentownego handlu zagranicznego Związkowcy zdecydowanie odrzucili możliwość tak dużych zwolnień i postanowili bronić swoich praw. Negocjacje trwały długo i zakończyły się w miniony piątek. - Udało nam się przekonać członków zarządu do tego, by obecna liczba 600 pracowników została zredukowana do 430, a nie - jak wcześniej planowano - 300 osób. O tym, kto ostatecznie straci pracę decydować będą teraz kierownicy poszczególnych jednostek i mistrzowie zespołów produkcyjnych- poinformował nas w piątek Andrzej Magdziak, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność” w "Delii” i zdradził, że na tym jego wysiłki się nie skończą, bowiem w najbliższym czasie ma zamiar "utargować” jeszcze 20 etatów. Pewne jest także, że w okresie nasilonej produkcji, czyli od maja do września część zwolnionych obecnie osób będzie miała szanse podjąć pracę ponownie, ale jedynie na czas określony.
Z informacji, jakie udało nam się uzyskać wynika, że przyjęte w porozumieniu redukcje będą na pewno ostatnimi w tym roku. Co stanie się z zakładem za kilka miesięcy, na razie nie wiadomo. Wiele zależy od sytuacji na rynku odzieżowym w Polsce, a w związku z tym także od kontraktów, jakie "Delia” podpisze w przyszłym roku. - Biorąc pod uwagę fakt, że znaczna część naszej produkcji idzie na eksport do Niemiec, ogromne znaczenie dla kondycji firmy będzie miał też kurs marki - dodaje A. Magdziak. - Nie wyobrażam sobie jednak, aby obecną liczbę pracowników można było jeszcze redukować. Ewentualne zwolnienia oznaczałyby już tylko upadek zakładu.
Załoga "Delii” wierzy, że firmie uda się wyjść na prostą. Szansę na dodatkowe, niemałe pieniądze, stwarza możliwość sprzedaży gruntu i budynków, w których od dawna już planowane jest usytuowanie supermarketu. - Dla nas nie ma żadnego znaczenia, czy to będzie hipermarket, czy coś zupełnie innego. Ważne jest, aby znalazł się inwestor, który wyłoży pieniądze, a tym samym zwolni firmę z obowiązku opłacania podatków od nieruchomości i gruntów. Wszystko ma rozstrzygnąć ekspertyza przygotowywana przez Urząd Miasta - wyjaśnia Andrzej Magdziak.