Zanim schowasz do portfela resztę za zapłacone sprawunki, przyjrzyj się dokładnie banknotom. Mogą być podrobione. Przekonała się o tym mieszkanka Michalowa w gminie Sułów, która tankowała auto na stacji paliw w Płoskiem.
– Robiłam zakupy w sklepie mięsnym – opowiada Zofia Sitarczyk. – Okazało się, że pięćdziesięciozłotowy banknot, którym chciałam zapłacić za zakupy, jest fałszywy. Wydano mi go właśnie na stacji paliw.
Falsyfikat zaniosła na policję. – Zabezpieczyliśmy fałszywy banknot – mówi komisarz Teresa Tukiendorf, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Sprawa ma charakter rozwojowy.
Jak się okazuje, liczba zatrzymywanych w ten sposób falsyfikatów nie jest mała. Podrabiane są zarówno polskie banknoty, jak i dewizy. Ich jakość jest różna, od amatorskich przedruków po podrobione bardzo dobrze i do złudzenia przypominające prawdziwe. Fałszerze najczęściej stosują techniki kserograficzne. Specjaliści wyższej klasy używają specjalnych matryc. Podrabiane są banknoty o wszystkich nominałach, choć najchętniej dziesiątki i dwudziestki. Łatwiej je rozprowadzić, bo dwusetkom czy setkom ludzie uważniej się przyglądają. Popularnym miejscem puszczania w obieg fałszywek są bazary. Anonimowy tłum i szybkie transakcje sprzyjają przestępcom.
Nasza Czytelniczka domaga się od Regionalnego Biura Handlu Detalicznego Polskiego Koncernu Naftowego „Orlen SA” w Kielcach, pod które podlega stacja paliw w Płoskiem, zadośćuczynienia za utratę 50 zł oraz zwrotu pieniędzy za prowadzone w tej sprawie rozmowy telefoniczne i dojazdy na policję.
Kielecka firma informuje, że będzie mogła ustosunkować się do jej pisma dopiero po zakończenia postępowania prowadzonego przez zamojskich funkcjonariuszy.