Od początku zapowiadali, że nie zgodzą się na odcięcie pępowiny swojemu dziecku. Chłopiec przyszedł na świat w piątek, pięć minut po północy. Ale od pępowiny, która łączyła go z matką został odcięty dopiero po 12 godzinach. I to dopiero po decyzji sądu.
32-letnia Teresa K. w piątek w nocy urodziła swoje drugie dziecko. W porodzie towarzyszył jej mąż Robert. Ich synek przyszedł na świat zdrowy. Ważył ok. 3,6 kg. Jeszcze przed porodem rodzice zapowiadali, że nie zgodzą się na odcięcie pępowiny. Bo są katolikami i zabraniają im tego przekonania religijne. A pępowina sama odpadnie. Nikt z personelu nie brał ich słów poważnie. Gdy dziecko było już na świecie, okazało się, że nie żartowali.
- Kategorycznie sprzeciwili się odcięciu pępowiny - opowiada dr Ścibor.
Nalegania, prośby i tłumaczenia nie zdały się na nic. Małżonkowie byli nieugięci. Ale przedstawili nowe argumenty. Zapewniali, że decyzję podjęli zanim jeszcze dziecko zostało poczęte, bo słyszeli, że tak postępuje się np. w Australii. Przekonywali, że przez pępowinę z łożyska matki płyną do dziecka "dobre prądy”.
- Byli gotowi czekać, aż dziecko samo odłączy się od pępowiny - mówi ordynator.
Lekarze nie chcieli się na to zgodzić. Ok. godziny 8.30 poinformowali prokuraturę. Trzeba było działać szybko, bo czas uciekał i w każdym momencie u noworodka mogło dojść do infekcji.
- Po otrzymaniu sygnału ze szpitala wystąpiliśmy do sądu rodzinnego o wydanie "zarządzenia ograniczającego”, które pozwoliłoby lekarzom na dokonanie zabiegu bez zgody rodziców - relacjonuje Artur Kubik, szef Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie.
(tom)
Dochodziło już południe, gdy sąd przychylił się do wniosku prokuratury. Kiedy ta decyzja dotarła do szpitala, rodzice przestali obstawać przy swoim. - Ostatecznie to ojciec odciął pępowinę dziecka - mówi Ścibor.
Rodzice noworodka są ludźmi wykształconymi, nauczycielami w jednej ze szkół w powiecie hrubieszowskim. Nie wiadomo, czy poniosą konsekwencje swojego zachowania. Prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające w kierunku narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia bądź życia.