Cilest. To jedyny jak na razie tańszy specyfik z zagranicy, który kilka dni temu trafił do niektórych aptek na Zamojszczyźnie. Kolejne mogą pojawić się nie wcześniej jak po świętach.
Pierwsze takie medykamenty dotarły już do Lublina. Klienci mogli kupić taniej nawet o kilka złotych eurespal w syropie (stosowany przy infekcjach), detralex (zapobiegający żylakom), luivac (szczepionka uodparniająca) i cilest. Jak się nam udało ustalić, wszystkie rozeszły się jak świeże bułeczki, w ciągu niespełna trzech godzin.
Jan Wójcik z Zamościa ma kłopoty z nerkami. – Liczę na tańszy eprex (lek dla chorych dializowanych – red.), ale do tej pory nie znalazłem go w żadnej aptece – mówi.
Bo w zamojskich aptekach do tej pory nie było tańszych leków z zagranicy. Pierwszym jest cilest, tańszy o ok. 1,5 zł. Sprowadzono zaledwie 10 opakowań preparatu. Póki co, nie cieszy się większym wzięciem. – Klienci pytają raczej o tańsze zamienniki leków nasercowych, krążeniowych czy kropli do oczu – mówi Małgorzata Piech, kierownik apteki przy ul. Łukasińskiego w Zamościu.
Potwierdza to 80-letnia Cecylia Wdowiak z Biłgoraja. – Najwięcej pieniędzy pochłaniają leki na nadciśnienie i serce – sumuje. – W kieszeni zostałoby trochę, gdyby prestarium, tertencif czy talusin były tańsze.
Ministerstwo zdrowia obiecuje, że w ciągu najbliższych miesięcy liczba tańszych specyfików z zagranicy zwiększy się i to znacznie. Ale, jak się nam udało nieoficjalnie dowiedzieć, może się okazać, że interes pacjenta przegra z interesem koncernów farmaceutycznych. W jednej z firm zajmujących się handlem farmaceutykami usłyszeliśmy, że muszą one dbać o dobre relacje z producentami. A sprzedaż leków kupionych nie bezpośrednio od producenta, ale sprowadzonych z zagranicy, może te relacje popsuć.