Półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 1,6 tys. złotych grzywny. Sąd Okręgowy w Zamościu utrzymał dzisiaj w mocy wyrok, który zapadł w pierwszej instancji.
Do automatu w zamojskim hotelu Renesans włamano się we wrześniu 2007 roku. Złodziej oryginalnym kluczem otworzył drzwiczki w maszynie i skradł - jak utrzymywała poszkodowana firma - 5 560 złotych.
Ale miał pecha, bo kradzież zarejestrowały kamery. Sprawcą okazał się 54-letni Ignacy B., zastępca prezesa jednej z zamojskich spółdzielni mieszkaniowych. Stróże prawa odzyskali na drugi dzień skradzione pieniądze, a także klucz do automatu.
Ignacy B. zeznał, że przegrał w hotelu 5 tys. złotych. Gdy zauważył przy automacie klucz, postanowił skorzystać z okazji i odebrać to, co przegrał. Podnosił, że maszyna była otwarta i zabrał z niej tylko 3,5 tys. złotych.
Próbował udowodnić, że to była zwykła kradzież, a nie kradzież z włamaniem, o co go oskarżono (za pierwszy czyn grozi do 5, natomiast za drugi do 10 lat więzienia - red.).
Ale sąd zauważył, że na zapisie z monitoringu wyraźnie widać, że oskarżony wyciąga klucz z kieszeni spodni i otwiera maszynę, dlatego przyjęto, że doszło do klasycznej kradzieży z włamaniem.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Ignacy B. został odwołany ze sprawowanej funkcji.