Małgorzata i Bogdan N. z małej miejscowości na Roztoczu nie odpowiedzą za skrajne zaniedbanie swoich dzieci. Ich dwaj synowie trafili do szpitali w stanie wycieńczenia.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Rodzice doprowadzili do zaniedbań nieumyślnie. W tej sytuacji sąd zdecydował o umorzeniu postępowania – wyjaśnia sędzia Anetta Wlezień, przewodnicząca II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Biłgoraju, który zajmował się sprawą rodziny N.
Ze względu na dobro dzieci, rozprawy odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Małgorzata i Bogdan N. usłyszeli dwa zarzuty dotyczące umyślnego narażenia zdrowia i życia dzieci. Sąd postanowił jednak zmienić kwalifikację prawną zarzucanych im czynów. Przyjęcie wersji o nieumyślnym działaniu rodziców oznaczało, że postępowanie trzeba umorzyć. Tego rodzaju przestępstwa ścigane są bowiem tylko na konkretny wniosek, a nie z urzędu. Wyrok zapadł pod koniec września. Nie jest prawomocny. Nie wiadomo jeszcze, czy prokuratura zdecyduje się na apelację.
– Mamy jeszcze kilka dni na podjęcie decyzji. Zastanawiamy się – kwituje Romuald Sitarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Rodzina N. mieszka w małej miejscowości na Roztoczu. Wiosną 2014 roku do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie trafił ich 6-letni syn. Był skrajnie wygłodzony. Mierzył 90 centymetrów i ważył tylko 13,5 kilograma. Powinien być o ok. 20 cm wyższy i znacznie cięższy. Ojciec przywiózł 6-latka do szpitala w Tomaszowie Lubelskim. Stan dziecka był na tyle poważny, że skierowano go do Lublina. Lekarze powiadomili śledczych. Sprawa skończyła się oskarżeniem rodziców.
Prokuratura zarzuciła im nie tylko narażenie zdrowia i życia 6-latka, ale również jego brata. Rodzice długo zwlekali z wizytą u lekarza, chociaż chłopiec cierpiał na biegunkę i wymioty. Biegli uznali, że był w stanie zagrożenia życia. Rodzice tłumaczyli śledczym, że dziecko leczone było lekami homeopatycznymi. Z oceny biegłych wynikało, że za fatalny stan zdrowia chłopców odpowiadają rodzice. Nie dbali o regularne badania, nie korzystali z fachowej opieki medycznej. Uzasadnienie aktu oskarżenia w tej sprawie liczyło 20 stron.
Małgorzata i Bogdan N. mają sześcioro dzieci, ale jak wynika z akt sprawy żadne z nich nie chodzi do szkoły. Rodzice to ludzie wykształceni. Mama uczy więc dzieci w domu. Bogdan N. jest nauczycielem w szkole średniej. Oboje są wyznawcami Hare Kryszna.
W 2013 r. zmarł ich 14-miesięczny syn. Kacper miał przewrócić się podczas zabawy ze starszym bratem. Co prawda lekarz miał wątpliwości co do przyczyny śmierci dziecka i sposobu, w jaki się nim opiekowano, ale sekcja zwłok nie dała podstaw do postawienia rodzicom jakichkolwiek zarzutów.