Stara Brama Lubelska to jeden z najciekawszych zabytków w Zamościu. Miejscowy Zakład Gospodarki Lokalowej ogłosił przetarg na jego wynajem. Ma on być przeznaczony na działalność "gastronomiczno-klubową”. Chętnych na razie brakuje. Dlaczego? Bo warunki najmu przeraziły zamojskich przedsiębiorców.
To miejsce wymarzone dla muzyków, malarzy i miłośników teatru. Stara Brama Lubelska to wspaniały zabytek znajdujący się w Parku Miejskim, obok Starego Miasta. Stoi na ustroniu i jest otoczony zielenią.
Obiekt został odnowiony w latach 2007-2009 za pieniądze m.in. z Funduszu Norweskiego. W całości wpisano go do rejestru zabytków. Do wynajęcia jest tam ok. 400 mkw. powierzchni (kilkanaście pomieszczeń) Zamojski ZGL ogłosił przetarg na najem tego obiektu. Oferty można składać do piątku.
Najemcy muszą jednak spełnić wiele rygorystycznych wymagań. Powinni np. "masowo” organizować imprezy muzyczne, spektakle i wystawy. Takich przedsięwzięć ma być 12 w roku i muszą zgromadzić co najmniej 12 tys. osób! Najemca powinien też zatrudnić przynajmniej sześć osób.
– Te warunki są zaporowe – ocenia Obst. – Chodzi zwłaszcza o wysokie ceny najmu. Wychodzi ok. 9,5 tys. na miesiąc! Gdy ktoś zatrudni 6 osób i zapłaci za prąd, wodę i m.in. ogrzewanie będzie musiał wydać 25 tys. zł. Kogo na to stać? W Zamościu takie osoby chyba się nie znajdą.
– Aby zdecydować się na taką działalność trzeba mieć wielkie zaplecze – dodaje Andrzej Gwiazdowski, właściciel pubu Piąta Strona Świata w Zamościu. – Chodzi o ilość pieniędzy, kontakty i… żyłkę artystyczną. Ja o tym nawet nie myślę.
Luigiego Tondellego, zamojskiego restauratora i prezesa spółki "Lubet” zdenerwowało co innego. W jednym z punktów ZGL zastrzegł sobie prawo "wyboru kontrahenta lub unieważnienia przetargu bez podania przyczyn”.
– Czyli wy sobie inwestujcie, a my zrobimy co chcemy – dziwi się Tondelli. – To pułapka. Nie warto stawać do takiego przetargu!
Skąd takie warunki?
– Nie są wyśrubowane, ale… wynikają z założeń projektu – mówi Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa. – Ten zabytek został odrestaurowany z środków zewnętrznych. Przed złożeniem wniosków musieliśmy opisać każdy szczegół przyszłej działalności. Pieniądze dostaliśmy, a teraz musimy się z tego wywiązać. To nie jest wymysł ZGL.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chętnych na najem na razie nie ma. – Poczekajmy do czasu zamknięcia ofert – uspokaja Garbula. – Za wcześnie na jakieś podsumowania. Gdy chętni rzeczywiście się nie znajdą, wtedy zastanowimy się co dalej.