Pacjenci mają jeść smaczniej i zdrowiej. Pranie pościeli ma kosztować mniej i nie trzeba będzie jej wozić na Podkarpacie. Szpital przy Kraśnickiej wyda 37 milionów złotych na remont kuchni i odtworzenie pralni.
Obiegowa opinia o jedzeniu szpitalnym jest zła. Złośliwi twierdzą, że więźniowie dostają lepsze posiłki niż pacjenci. Te opinie już cztery lata temu potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, która ustaliła, że w większości wówczas kontrolowanych polskich szpitali „pacjenci otrzymywali posiłki nieadekwatne do stanu zdrowia. Były one przygotowywane z surowców niskiej jakości, o niewłaściwych wartościach odżywczych”.
Marszałek chce zjeść smacznie
– Każdy pacjent, który jest na al. Kraśnickich, wie doskonale, że tego nie można często nazywać normalnym obiadem – przyznaje Jarosław Stawiarski, marszałek województwa. – Jedzenie jest dobre, ale chcę, żeby było bardzo dobre – kontruje Piotr Matej, dyrektor szpitala przy Kraśnickiej.
Opinie pacjentów również są podzielone. – W 2018 roku na ginekologii jedzenie było straszne. Mąż przywoził mi posiłki z domu. Na dole był bufet, można było kupić coś dobrego na obiad – uważa pani Kornelia.
– Mnie naprawdę smakowało i wystarczało – mówi z kolei pani Dorota, która kilka tygodni temu była na oddziale patologii ciąży, a potem porodówce. – Jestem miło zaskoczona, bo kiedyś nie dało się przełknąć. Ale to było sześć lat temu – dodaje.
– Leżałam trzy razy na Kraśnickiej. Serio jedzenie mają naprawę smaczne albo po prostu ja trafiałam kiedy było coś dobrego – uważa Katarzyna.
– Leżałam na patologii ciąży i na położnictwie. Szczerze mówiąc to dziewczyny domawiały sobie jedzenie, bo albo im nie smakowało albo było za mało. Fasolka po bretońsku na patologii ciąży wieczór przed sylwestrem. Dieta dla cukrzyków też nie najlepsza. Kuchnia w szpitalu powinna wrócić. Jest to nie do pomyślenia żeby tak ogromna placówka posiłkowała się cateringiem – mówi nam Karolina.
Dyrektor szpitala też uważa, że czas skończyć z cateringiem. – W tej chwili kuchnia jest prowadzona przez podmiot zewnętrzny na bazie istniejącej kuchni szpitala, która wymaga totalnej modernizacji. Szpital chce ją przeprowadzić i prowadzić we własnym zakresie – mówi Piotr Matej. Zysk, który trafia do firmy cateringowej, teraz ma być przeznaczony na bardziej atrakcyjne posiłki dla pacjentów.
Jaką można mieć pewność, że inwestycja poprawi jakość jedzenia? – Bo mamy bezpośredni codzienny wpływ na przygotowywane posiłki, a także odpowiedź pacjentów w anonimowych ankietach podczas hospitalizacji lub po zakończeniu – przekonuje Matej.
Pranie brudów po lubelsku, a nie podkarpacku
Oprócz kuchni szpital odtworzy też nie działającą już od około 10 lat pralnię. W tej chwili brudna pościel i ubrania personelu są wożone aż do oddalonego o blisko 150 kilometrów Leżajska na Podkarpaciu. Dlaczego tam? Bo tamtejsza firma złożyła najlepszą ofertę w przetargu. – Ale każdy kilometr transportu jest dodatkowym kosztem dla szpitala – mówi Piotr Matej.
Jak przyznaje jedna z pacjentek z Kraśnickiej, odległość rodziła też czasami problem braku czystej pościeli, zwłaszcza na początku tygodnia. – Pacjentki na patologii ciąży często się zmieniały, a jak ktoś był dłużej, to musiał oszczędzać, bo nie było na stanie prześcieradła. Jeszcze nie dojechało z pralni – relacjonuje pani Karolina.
W przypadku pralni, szpital ma oszczędzić rocznie około 2 milionów złotych. – Chcemy też świadczyć usługi na rzecz innych szpitali w Lublinie – zapowiada dyrektor Matej. Gdyby pralnia pracowała w systemie trzyzmianowym, wszystkie szpitale z Lublina mogłyby prać swoją pościel przy Kraśnickiej.
Modernizacją pralni i kuchni zajmie się firma Strabag, której przedstawiciel podpisał wczoraj umowę z marszałkiem województwa. Inwestycje mają być oddane do użytku za 16 miesięcy. Całość prac ma kosztować 37 milionów złotych. 25 milionów pochodzi z Polskiego Ładu, reszta to pieniądze z budżetu województwa.