Rozmowa z Julią Farbotką, założycielką sklepu i pracowni z ekskluzywnymi ręcznie szytymi torebkami ze Świdnika.
Jak Farbotka założyła Farbotkę?
– Przygodę z torebkami zaczęłam około 2009 roku. Najpierw to była potrzeba chwili. Sama potrzebowałam torebki i postanowiłam ją sobie uszyć. Moja praca spodobała się koleżankom, które zaczęły prosić o wykonanie torebek i dla nich. Kiedy zleceń zaczęło przybywać postanowiłam związać się z tym zawodowo. Najpierw sprzedawałam torebki na różnych ekobazarkach oraz na internetowych stronach dla artystów związanych z handmade. Potem zatrudniłam kilku pracowników i w 2011 roku założyłam firmę.
Szycie to pani zawód wyuczony?
– Absolutnie nie, ale towarzyszyło mi ono od zawsze. Moja mama, która jest krawcową zawsze bardzo dużo projektowała. W domu ciągle towarzyszyło mi szycie i uczyłam się go już od małego.
>>Złota Setka 2021 – dodatek Dziennika Wschodniego do pobrania w tym miejscu<<
Czy tego typu działalność ciężko założyć w małym mieście?
– Na pewno w metropoliach takich jak Warszawa czy Wrocław byłoby więcej stacjonarnych klientów. Być może łatwiej byłoby tam z reklamą. Ale ja nie mam kompleksu małomiasteczkowości. Wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że w miejscowościach takich jak Świdnik założenie każdej nowej firmy jest motorem napędowym rozwoju i miasta, i rozwoju osobistego. Ludzie się tu znają. Jest dużo chętnych do pomocy.
Sprzedaż Farbotki prowadzona jest głównie w internecie.
– Tak było od samego początku. Mamy tylko jeden punkt stacjonarny, do którego można przyjść i zobaczyć nasze produkty. Znajduje się on przy naszej pracowni w Świdniku, a jego powstanie zostało właściwie wymuszone przez nasze klientki. Chciały one mieć miejsce, w którym mogą obejrzeć torebki, dotknąć ich, przymierzyć, ale móc też po prostu spotkać się z nami.
Jak powstają projekty torebek?
– To też głównie zasługa klientek. Wcześniej prowadziłam badania rynku. Pokazywałam modele i pytałam, czy się podobają. Tak wyglądały moje początki. Zastanawiałam się też czego sama potrzebuję i to proponowałam. Na przykład gdy zostałam mamą szukałam lekkiej, wodoodpornej torby do wózka. Miałam w głowie pomysł, jak powinna ona wyglądać by była w pełni funkcjonalna, ale nic takiego nie mogłam zdobyć. Uszyłam ją więc sama. Teraz oferuję takie torebki, a zainteresowane mamy mogą je dodatkowo spersonalizować. Wracając zaś do samego projektowania to w tym momencie jesteśmy na takim etapie, że bardziej wsłuchujemy się w to, czego potrzebują nasze klientki. Oczywiście patrzymy też na to, co w danym sezonie jest modne chociażby ze względu na kolor czy fason. Zauważam jednak, że to co lubimy nosić nie zawsze idzie w parze z tym co jest aktualnie modne. Dlatego gdy projektujemy bardziej skupiamy się na klientach niż na trendach.
A co cieszy się największym zainteresowaniem?
– Zdecydowanie kolekcja torebek z wymiennymi klapkami. Wprowadziliśmy ją jakieś 8 lat temu i do dziś jest to hit. Mamy kilka modeli, do których oferujemy ogromną już kolekcję klapek o bardzo różnych kolorach i wzorach. Klientki mogą je sobie wymieniać dowolnie w zależności od nastroju, okazji czy ubioru. Dzięki temu torebka może się z nimi zmieniać każdego dnia.
Jakie są plany Farbotki na przyszłość?
– Na pewno dalszy rozwój, co nie będzie łatwe zwłaszcza jeśli myślimy o ciągłych zmianach np. podatkowych. Małym firmom jest w tym momencie bardzo trudno. Mam jednak nadzieję, że zdobyliśmy już na tyle silną markę, że mimo problemów otaczającego nas świata damy radę. Chociaż oczywiście trudno przewidzieć, co się jeszcze wydarzy. Nikt z nas nie przewidział np. covidu, który bardzo ograniczył sprzedaż. Jestem jednak przekonana, że nasza mała manufaktura jest na fali wznoszącej, mimo że liczymy się z tym, że zamówień może być wkrótce mniej, bo ludzie będą mieli zwyczajnie mniej pieniędzy. Nastrój, mimo wszystko, jest jednak optymistyczny.
ZŁOTA SETKA 2021 - POBIERZ PEŁNY RANKING NAJLEPSZYCH FIRM LUBELSZCZYZNY