Nie ma już myjni wagonów towarowych w Małaszewiczach-Dobrynce. Ten wybudowany za 48 mln zł i nigdy nieużytkowany obiekt został rozebrany w październiku.
Myjnia wagonów towarowych miała być dochodowym interesem. Jej budowa rozpoczęła się jeszcze w latach 90., ale została zakończona dopiero po 2000 r. Nigdy jednak nie został w niej wyczyszczony nawet jeden wagon. W 2013 roku właściciel obiektu, PKP S.A zaczął mówić o planach rozbiórki, która w końcu stała się faktem. - Po zakończeniu inwestycji okazało się, że była ona nietrafiona. Myjnia nie znalazła zastosowania biznesowego – przyznaje Katarzyna Grzduk z biura prasowego PKP S.A.
- Wielokrotnie podejmowaliśmy próby wynajęcia lub zagospodarowania myjni. Kierowaliśmy propozycje do kilkudziesięciu potencjalnie zainteresowanych lokalnych firm. Nie przyniosły one jednak ostatecznego rezultatu – podkreśla Grzduk. Po dokonaniu analizy opłacalności, PKP zdecydowało o rozbiórce obiektu. - Powodem były przede wszystkim bardzo wysokie koszty utrzymania – tłumaczy przedstawiciel biura prasowego.
Z 5 tys. mkw powierzchni którą zajmował obiekt zniknęły m.in. : zadaszona rampa i układ torowy, kontenerowa oczyszczalnia ścieków, pompownia, urządzenia sterujące oraz pomieszczeniami przygotowania i podawania środków myjących, a także składowisko odpadów, stacja transformatorowa, a nawet warsztat ślusarski. – To kuriozalna sytuacja, że obiekt nie był wykorzystany. Byłem na miejscu, jeszcze przed rozbiórką. Wszystkie maszyny i wyposażenie wyglądały jak nowe. Tej decyzji nie rozumiem – nie ukrywa Kamil Kożuchowski, wójt gminy Piszczac, na terenie której znajdowała się myjnia.
– Podmiot który przeprowadzał rozbiórkę, przedstawiał ofertę sprzedaży części, ale z tego nie skorzystaliśmy. Przy tej okazji, pozyskaliśmy za to dużą ilość dobrego gruzu dla gminy – przyznaje Kożuchowski. W 2014 toku gmina odzyskała od spółki PKP zaległy podatek od nieruchomości. Chodzi o ponad 8 mln zł . Spółka wypłacała bowiem pieniądze sąsiedniej gminie Terespol. Jednak gmina Piszczac udowodniła, że to na jej terenie znajduje się myjnia.
– Podatek okazał się trochę niedźwiedzią przysługą – mówi wójt Kamil Kożuchowski.- Bo przez to zwiększył się nam dochód w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Przekroczyło to średnią krajową. Z tego powodu ucięto nam ogólną subwencję o ponad 3 mln zł. Będzie to też rzutować przez najbliższe lata na pozyskiwanie środków zewnętrznych – martwi się wójt. Bo w wielu przypadkach jednym z kryteriów konkursów jest właśnie dochód na mieszkańca.