Kontrola CBA przygląda się działaniom spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Agentów interesuje zwłaszcza kontrakt z firmą Astaldi, która miała przebudować tory pomiędzy Lublinem a Dęblinem.
Kontrola obejmuje swym zakresem zamówienia publiczne udzielane przez PKP w latach 2013-18, m.in. realizację umowy o wartości ponad 930 mln zł, zawartej przez PKP PLK SA z konsorcjum firm, którego liderem była spółka ASTALDI SA, na wykonanie modernizacji linii kolejowej nr 7 na odcinku Dęblin-Lublin – informuje Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Przetarg na przebudowę linii z Lublina do Warszawy, który ciągnął się przez piętnaście miesięcy, został ogłoszony w grudniu 2015 r. Kolej ustaliła, że wszystkie prace powierzy jednej firmie, którą wybierze w dwuetapowym przetargu ograniczonym. W pierwszym etapie miała zebrać zgłoszenia wszystkich zainteresowanych firm, później wybrać spośród nich najbardziej doświadczone (nie więcej niż osiem) i poprosić o złożenie ostatecznych ofert.
Zasady zmieniono w trakcie gry, bo sporo było krytycznych głosów mówiących, że zlecenie tak dużej przebudowy jednej firmie jest ryzykowne, bo jeśli wykonawca zawiedzie lub splajtuje, to stanie cała inwestycja, a nie tylko jej część. Polskie Linie Kolejowe zdecydowały, że zmienią warunki przetargu i podzielą jedno wielkie zlecenie na osiem mniejszych kontraktów, wybierając im odrębnych wykonawców.
Największym kawałkiem tortu była przebudowa odcinka Lublin-Dęblin. To zlecenie przypadło konsorcjum zawiązanemu przez firmy z Włoch, Polski i Kazachstanu. Zaoferowana przez nie cena 931 mln zł była o jedną czwartą tańszą od kwoty, którą spodziewali się wydać zlecający przebudowę kolejarze. Na czele zwycięskiego konsorcjum stała włoska spółka Astaldi. Wznowienie ruchu pociągów między Lublinem a Dęblinem zapowiedziano na grudzień 2018 r.
Latem 2018 r. prace na „lubelskim” odcinku były opóźnione nawet o kilka miesięcy. Za Dęblinem, gdzie pracował inny wykonawca, leżały już tory, a po naszej stronie było błoto, zaś do Polskich Linii Kolejowych zaczęli się zgłaszać podwykonawcy firmy Astaldi, którzy nie mogli się doprosić od niej zapłaty. Włosi po prostu w pewnym momencie przestali płacić. W końcu spółka Astaldi poinformowała, że zrywa umowę. Kolejarze wezwali ją do powrotu na plac budowy, ale bezskutecznie, więc stwierdzili, że to oni zerwali kontrakt.
Polskie Linie Kolejowe zostały z rozgrzebanym placem budowy i lawiną roszczeń finansowych ze strony podwykonawców włoskiej firmy. Konieczna była inwentaryzacja na placu budowy i wybranie nowych wykonawców. W efekcie wznowienie ruchu pociągów między Lublinem a Dęblinem opóźniło się o rok. Przebudowa trwa nadal.