W innych okolicznościach byłoby to pierwsze, wiosenne zdjęcie windsurfera przyłapanego na dziewiczym rejsie po zalewie w Żółtańcach pod Chełmem. Niestety, zamiast otwierać sezon na desce, trzeba było się śpieszyć, żeby zdążyć przed lockdownem, bo od dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo, kiedy będzie można skorzystać ponownie z deski i wiatru na wodzie.
Zalew Żółtańce pod Chełmem to popularne miejskie kąpielisko. Nic więc dziwnego, że od lat lat zjeżdżają się się tu mieszkańcy całej okolicy, żeby odpocząć. Latem plaże są pełne, jesienią i wiosną nie brakuje spacerowiczów. Zimą – morsów, którzy upodobali sobie żółtanieckie pomosty do swych mroźnych kąpieli.
Jeszcze przed tygodniem wydawało się, że wiosna będzie bezpieczna, więc nad zalewem pojawili się nie tylko wędkarze, ale także spacerowicze, którzy po tygodniach epidemicznego zamknięcia coraz śmielej zaczęli przyjeżdżać nad wodę. Dokarmiano też kaczki, stałych lokatorów akwenu.
Warto przypomnieć, że właśnie z Żółtańców wystartowali kajakiem dwaj sportowcy, którzy Uherką dopłynęli aż do pobliskiego Stańkowa.
Nasz Czytelnik wypatrzył też surfera, który na swej desce z żaglem ślizgał się po falach w pogodne popołudnie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jego dziewiczy rejs będzie ostatnim w wiosennym sezonie wodnym. Od dzisiaj obowiązują nowe obostrzenia związane z ogólnonarodowym lockdownem. Nie wiadomo więc, kiedy znów, będziemy mogli się wybrać nad wodę.