Po jednym, po dwa, po sześć – tak z lubelskich osiedli znikają duże drzewa. Do Urzędu Miasta trafiają kolejne wnioski od zarządców nieruchomości, którzy proszą o zgodę na wycinkę. Nie każdy dostaje zgodę, bo w części przypadków urzędnicy nie znajdują podstaw do usunięcia drzewa i wydają decyzję odmowną
Dwie robinie mają zniknąć z ul. Chrobrego 12, jarząb z ul. Kazimierza Wielkiego 3, kolejny jarząb przy Bolesława Śmiałego. Dwa osiedla dalej, przy Skierki (od numeru 1 do 7) do wycinki zakwalifikowano dwie jodły, sosna i jarząb. Na Czubach wyrok zapadł na jarzęby przy Dziewanny 11 i Fantastycznej 21, a z pobliskiej Romantycznej 12 mają zniknąć trzy jabłonie ozdobne. Na Kalinowszczyźnie pod topór przeznaczono siedem drzew koło ul. Kleeberga, Kiwerskiego i Kustronia. Na takie wycinki zgodził się Urząd Miasta, a wyliczankę moglibyśmy kontynuować jeszcze długo.
Od początku roku do końca lipca Urząd Miasta dostał już prawie 100 wniosków o zgodę na wycięcie drzew z osiedli mieszkaniowych. – Od zarządców nieruchomości wpłynęło łącznie 97 wniosków, z czego 14 od wspólnot, a 83 od spółdzielni mieszkaniowych – informuje Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. – Wnioski dotyczyły wycinek łącznie 144 drzew, z czego 18 na wniosek wspólnot oraz 126 na wniosek spółdzielni.
Wspomniane dane nieco zafałszowuje fakt, że w niektórych przypadkach zarządcy nieruchomości muszą złożyć do Urzędu Miasta wniosek o zgodę na usunięcie drzewa, chociaż… wcale nie zamierzają go wycinać. Przykładem są dwie wierzby rosnące obok bloku przy Gorczańskiej 16. Mieszkańcy zostali poinformowali ogłoszeniem o zamiarze wycięcia wierzb, chociaż według zarządcy drzewa mają tutaj pozostać.
– Nie chcemy ich wycinać – zapewnia Teresa Niebrzydowska, prezes Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej „Choiny” i tłumaczy, że chce tylko mocno przyciąć korony. Z jednej wierzby usunięte miałyby być obumarłe gałęzie, z drugiej odcięty ma być konar, by przywrócić stabilność chylącego się drzewa. – Ale ponieważ cięcia obejmą ponad 30 proc. koron, to Urząd Miasta poinformował nas, że we wniosku mamy napisać o wycince i powiadomić mieszkańców z 30-dniowym wyprzedzeniem, że taki wniosek będzie złożony. Tu nie ma żadnej sensacji, nie będziemy wycinać tych wierzb.
O pozwolenie na wycinkę wnioskują również administracje osiedli z blokami komunalnymi. – Od administracji lub samych mieszkańców dostaliśmy w tym roku 30 wniosków o wycięcie drzewa – informuje Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych. – Jednak ostatecznie wycięte zostały tylko dwie sztuki, bo na tyle dostaliśmy pozwolenie z Urzędu Marszałkowskiego. Zresztą nie w każdym przypadku staraliśmy się o pozwolenie, bo niektóre drzewa kwalifikowały się tylko do prześwietlenia koron, a nie do wycinki.