Dziś oficjalne zakończenie rewitalizacji Starego Rynku w Opolu Lubelskim. Najstarszej, handlowej części XV-wiecznego miasta. To finał inwestycji, o której mówiło się od siedmiu lat, kiedy na ministerialnym szczeblu został ogłoszony konkurs „Modelowa rewitalizacja miast”. Opole dostało świetne oceny i dotację – 11 milionów złotych.
W czwartek, w południe na Skwerze Miejskim przy ul. Stary Rynek uroczyste zakończenie realizacji projektu unijnego, jakim była rewitalizacja gospodarczo-społeczna historycznego centrum miasta. W programie występy Dziecięcego Zespołu Tańca Ludowego Powiśloki, poczęstunek przygotowany przez KGW z terenu gminy i animacje dla najmłodszych.
– Najstarsi mieszkańcy do dziś mówią Stare Miasto i Nowe Miasto, rozróżniając w ten sposób najstarszą i młodszą o sto lat część Opola. Stary Rynek powstał wtedy gdy zakładane było miasto, czyli w 1418 roku. Od początku było to miejsce targowe i centrum handlowego życia w mieście. W latach 30. ubiegłego wieku pojawiły się jatki, sprawiedliwie podzielone – w piętnastu mogli handlować Polacy, w piętnastu Żydzi. Plac, dookoła którego stały drewniane, głównie żydowskie domy był wybrukowany. Część tej nawierzchni zniknęła podczas II wojny światowej, Niemcy wywieźli kamienie z centralnego fragmentu Starego Rynku. Nigdy nie wróciły. Dziś w tym miejscu rosną drzewa. Pamiętam jak były małe. Jest też stara fotografia pokazująca wysoką jak na łące trawę – wspomina Ewa Śmiech, autorka książek poświęconych historii miejscowości.
Dla niej Stary Rynek to miejsce, gdzie jej ojciec przyjeżdżał skodą a potem moskwiczem i tankował paliwo, stały tu dystrybutory. – To musiało być w latach 60. ubiegłego wieku. Gdy jako 17-latka zrobiłam prawo jazdy, już działała stacja CPN na Zagrodach – dodaje.
Zanim zaczęła się rewitalizacja Starego Rynku władze miasta przygotowywały do nich Opole, organizując między innymi konsultacje społeczne. Mieszkańcom głównie nie podobała się planowana wycinka drzew i likwidacja miejsc parkingowych. Niektórzy nadal negatywnie oceniają inwestycję. Pod informacją o czwartkowej uroczystości dopytują „czy będą pokazy drwali?” I chcą wiedzieć czy mowa o „tym placu z betonu? Świetna inwestycja. Brawo”.
Nasi rozmówcy zwracają też uwagę na brak publicznej toalety, która bardzo by się przydała. Gdy istniał PKS, pasażerowie mogli korzystać z dworcowej.
– Zmianę będzie widać jak się zrobi ciepło, mają być fontanny, będzie ładniej, przyjemniej. Samego remontu nie odczuliśmy, choć baliśmy się, że będzie utrudnione dojście do zakładu. Ale prace były prowadzone w czasie pandemii, więc w ogóle wszystko działało inaczej, gorzej. Zresztą my jesteśmy bliżej domu towarowego. Przedsiębiorcy w głębi, koło przystanku busów mieli więcej powodów do narzekania – mówi Marta Czechowska, właścicielka Foto-Studio, które ponad dwadzieścia lat działa przy Starym Rynku 6. Jej dawny Stary Rynek kojarzy się z budynkiem dworca PKS przy ul. Piekarskiej i licznymi stanowiskami dla autobusów z których ówcześni młodzi ludzie korzystali jadąc do szkół Lublina czy Puław.
Stary Rynek od zawsze był miejscem handlowym i komunikacyjnym. Do dziś tu zatrzymują się busy. Ale wystarcza im jedna, krótka pierzeja.
Wyniosło się też stąd targowisko. Handlowe punkty zostały w domach sąsiadujących z odnowioną przestrzenią.
– Przed samą II wojną zaczęto organizować targowisko za domami przy ul. Fabrycznej, aż do placu przy cukrowni. Potem handlujący przenieśli się na Podzamcze. Tak jest do dziś. Co poniedziałek można tam kupić niemal wszystko. Świeże warzywa i owoce są codziennie na Małym Rynku przy ul. Ogrodowej. Sama często robię tam zakupy. Po remoncie rynek wygląda zupełnie inaczej – dodaje pani Ewa Śmiech.
Zmiany na Małym Rynku, gdzie handlujący z namiotów przenieśli się do stoisk z wodą i elektrycznością nie budziły takich kontrowersji co zmiany na Starym Rynku.