Skandalem zakończyła się próba rozegrania meczu przez piłkarki nożne na stadionie MOSiR w Kraśniku. Przed pierwszym gwizdkiem na boisko wszedł działacz męskiej drużyny piłkarskiej i oświadczył, że zawodniczki… zniszczą murawę przed meczem jego zespołu. Burmistrz miasta ubolewa, że Kraśnik znowu stał się przedmiotem nieprzychylnych opinii i komentarzy.
To była smutna piłkarska niedziela w Kraśniku. Mecz miejscowego KS Kraśnik miał być prawdziwym sportowym świętem. Zespół, który na co dzień występuje w IV lidze kobiet, cieszy się coraz większą popularnością w Kraśniku. Nic więc dziwnego, że poczynania nastoletnich zawodniczek śledzi sporo osób. Na niedzielne spotkanie z Wierzchowiskami fani, głównie rodzice czy przyjaciele samych piłkarek, przybyli na trybuny wyjątkowo licznie. Dlatego wielkim szokiem były wydarzenia poprzedzające rozpoczęcie rywalizacji. Kiedy wszyscy byli gotowi do usłyszenia pierwszego gwizdka, na murawie pojawił się i odmówił zejścia z niej Cezary Łysanowicz, dyrektor sportowy i kierownik Stali Kraśnik, drużyny piłkarskiej, która na co dzień występuje w III lidze.
– Świadomie nie dopuściłem do rozpoczęcia tego spotkania. Zrobiłem to, aby chronić moją drużynę. O godz. 17 mieliśmy zaplanowany mecz z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który był bardzo ważny dla naszej pozycji w ligowej tabeli. Mam duży szacunek do każdego sportowca, zresztą sam jestem ze sportowej rodziny. Nie mogłem jednak pozwolić na zniszczenie płyty przed tak istotnym meczem – komentuje zajście Cezary Łysanowicz.
Niewiele brakowało, a mecz kobiet zakończyłby się walkowerem. Piłkarki wraz z pracownikiem MOSiR szybko zamontowały jednak siatki na bocznym boisku i rozegrały zawody. Zakończyły się one ich zwycięstwem 5:0. W tym czasie swoją interwencję już przeprowadzała policja, która starała się wyjaśnić całą sprawę.
– Jesteśmy takim samym podmiotem jak Stal Kraśnik i mamy identyczne prawo do korzystania z miejskich obiektów. Jestem zniesmaczony tą sytuacją. Cezary Łysanowicz nie jest właścicielem tego obiektu, a uniemożliwił nam rozegranie meczu – mówi Radosław Ostrowski, prezes KS "Stella" Kraśnik.
Zdziwienia postawą działacza Stali nie kryje również Rafał Tomiło, dyrektor MOSiR. – Każdy klub ma podpisaną umowę na korzystanie z obiektów. Stal robi to na warunkach preferencyjnych i ma obiekt do dyspozycji zarówno dwie godziny przed, jak i po meczu. Dodatkowo, Stal jako jedyna trenuje na głównej płycie, a terminarz gier innych drużyn jest ustalany pod rozkład spotkań drużyny. Od trzech dni w Kraśniku nie padało, dlatego dziewczęta nie mogły zniszczyć płyty. Prosiłem pana Łysanowicza o opuszczenie murawy, ale moje prośby zostały zignorowane. Jeden człowiek zniszczył sportowy festyn, jakim miał być mecz KS Kraśnik. Ten klub robi świetną pracę i na co dzień trenuje w nim kilkadziesiąt osób. Jest mi przykro, że po raz kolejny o Kraśniku mówi się w negatywnym kontekście i mam nadzieję, że taka sytuacja już się nigdy nie powtórzy – mówi Rafał Tomiło, dyrektor kraśnickiego MOSiR-u.
– Niedzielne wydarzenia na obiektach MOSiR nie powinny mieć miejsca. Miasto Kraśnik ponownie stało się przedmiotem komentarzy i nieprzychylnych opinii – dodaje Wojciech Wilk, burmistrz Kraśnika.
Na marginesie warto dodać, że piłkarze Stali Kraśnik, chociaż mieli do dyspozycji płytę nieprzeoraną przez nastoletnie futbolistki, to swój mecz z KSZO przegrali 1:2. Najprawdopodobniej zostaną zdegradowani i w przyszłym sezonie będą występować w IV lidze, czyli na tym samym poziomie co... kobiecy KS "Stella" Kraśnik.
Zdjęcia dzięki uprzejmości portalu Krasnik24.pl