(fot. Maciej Kaczanowski)
Spółdzielcy ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólnota” w Łęcznej skierowali sprawę do prokuratury. Chodzi o nagranie, na którym słychać wypowiedź jednego z członków zarządu spółdzielni. W dość obcesowych słowach określa spółdzielców.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Wspólnota” w Łęcznej liczy 870 członków. Zarządza nią prezes Rafał Milanowski. Róża Koszałka, zatrudniona jest w spółdzielni od wielu lat jako kadrowa, a teraz także pełni funkcję członka 3-osobowego zarządu „Wspólnoty”.
Kilka tygodni temu wśród mieszkańców spółdzielni kolportowano nagranie audio, na którym Róża Koszałka określa mieszkańców spółdzielnie „plagą”, „dziwactwem” i „sk....stwem”, oraz innymi, dosadnymi epitetami.
– Nie wiem, kto i jak to nagrał, ale treść tego nagrania wzburzyła spółdzielców. Rozpoznaliśmy głos pani Koszałka. Nikt nie zgadza się i nie zasługuje na takie epitety pod swoim adresem z ust tej pani – mówi Marian Baryła, członek spółdzielni. – Na nagraniach słychać, jak Róża Koszałka stara się ustawiać wybory do rady nadzorczej naszej spółdzielni. Mamy też spore zastrzeżenia, w kwestii przetargów i faktur za usługi zamawiane przez zarząd spółdzielni, a płacone z naszych pieniędzy – dodaje Baryła.
Spółdzielcy mają także wątpliwości co do sposobu przeprowadzenia ostatniego walnego zebrania, na którym udzielono absolutorium i wybrano władze spółdzielni.
– Po pierwsze, ludzi prezesa zarządu zachowywali się fatalnie. Podczas naszych wypowiedz buczeli i zagłuszali pytania. Po drugie, do głosowania użyto elektronicznych maszynek, bez odpowiedniej homologacji. Gdy poprosiłem o taki dokument, to okazało się ludzie z firma wypożyczającej ten sprzęt nie mają tych dokumentów przy sobie. Podobno były w siedzibie firmy. Po trzecie, licznie głosów, też pozostawiało sporo do życzenia – dodaje Marian Baryła.
– Nie komentuję zmontowanego i nielegalnie zdobytego nagrania – mówi prezes spółdzielni Rafał Milanowski, który nie wykluczył, że również skieruje sprawę do prokuratury o nielegalną rejestrację dźwięku. Pozostałe zarzuty określił, jako bezpodstawną bzdurę.
Spółdzielcy spisali treść kontrowersyjnego nagrania i sprawę złożyli do prokuratury.
Gdy zapytaliśmy Różę Koszałkę, czy to jej głos słychać na nagraniu przyznała, że tak. Oficjalnie jednak nie chciała wypowiadać się do prasy.