Zanim wszedł do domu swojej byłej dziewczyny starannie zaplanował zbrodnię. Do takich wniosków doszli śledczy, badający sprawę brutalnego zabójstwa 21-latki z Lubartowa
Chwilę wcześniej policjanci dostali sygnał o ciężko poparzonym człowieku, który rzuca się pod samochody w pobliskiej miejscowości Tarło. Mężczyzną tym okazał się 22-letni Mateusz K., były chłopak zamordowanej.
Policjanci szybko ustalili, że tego samego dnia odwiedził Annę. Później pojechał do Tarła, na działkę swoich rodziców. Tam podpalił się w samochodzie, próbując popełnić samobójstwo. Poparzony wybiegł z auta i chciał skończyć ze sobą, rzucając się pod samochody. Młody człowiek w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Kiedy wybudzono go ze śpiączki, usłyszał zarzut zabójstwa. Nie odniósł się do niego. Twierdził, że niczego nie pamięta. 22-latek trafił na oddział szpitalny aresztu w Warszawie. Po wielu miesiącach biegłym psychiatrom i psychologowi udało się dokończyć jego obserwację. Specjaliści orzekli, że w chwili zbrodni mężczyzna miał ograniczoną poczytalność. Mógł jednak kierować swoim postępowaniem. W rezultacie Mateusz K. został oskarżony o zabójstwo. Jego sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie.
- Mateusz K. skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień - mówi Małgorzata Duszyńska, zastępca prokuratora rejonowego w Lubartowie.
Śledczy mają bardzo mocne dowody. Pod samochodem, w którym podpalił się 22-latek, znaleziono narzędzie zbrodni. Na nożu były ślady krwi Anny. Jej włos znaleziono również na ubraniu Mateusza K.
Dzień wcześniej para rozstała się. On nie mógł się z tym pogodzić. Wysyłał do Anny SMS-y. - Chciał kontynuowania związku - przyznaje prokurator Duszyńska.
W jednej z wiadomości K. napisał, że teraz "wie, co ma robić”. Anna się przestraszyła, kazała mamie zamykać okna i drzwi na klucz. Niestety, z ustaleń śledczych wynika, że młody mężczyzna miał jeszcze jeden komplet. Feralnego dnia obserwował dom byłej dziewczyny. Chował się na tylnym siedzeniu swojego auta i skradał między samochodami. Czekał, aż mama Anny wyjdzie z psem na spacer. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu. Nagrała również moment, w którym 22-latek odjeżdża z miejsca zbrodni.
Mateuszowi K. grozi od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat lub dożywocie. Z uwagi na jego ograniczoną poczytalność w chwili zabójstwa, sąd może złagodzić karę.