Lubelskie Ekstra

4 czerwca 2017 r.
17:54

Nic nie boli tak jak życie. Romuald Lipko o korzeniach rodzinnych i muzyce

Romuald Lipko
Romuald Lipko (fot. Dorota Awiorko)

Rozmowa z Romualdem Lipko, kompozytorem i klawiszowcem Budki Suflera.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

• Korzenie rodzinne?

- Rozmawiamy w Grand Hotelu, siedzę przy stoliku, przy którym siadał mój ojciec. Oczywiście, jak krzesło było wolne. Tu w rogu siedział mój tata. Ale oczywiście nie był tu portierem, tylko w wolnym czasie tu bywał. Moi rodzice do Lublina przyjechali po wojnie z Biłgoraja. Dostali mieszkanie komunalne na ulicy Kołłątaja 5. A co do korzeni. Znałem tylko jedną babcię, nie znam przekazów, wiem, że korzenie moich dziadów i pradziadów są pod Biłgorajem.

• Być może płynie w panu sitarska krew. Sitarze wyprawiali się na południe, przez Galicję do Czech, na Węgry, Mołdawię i Wołoszczyznę.

- Być może. Powiem szczerze, że poszukiwanie korzeni to obszar, który zaniedbałem. Pewnie do tego człowiek dorasta, może jeszcze zdążę to zrobić.

• Skąd szkoła muzyczna?

- Moja mama była taką osobą, która bardzo lubiła tańczyć, lubiła muzykę. Kiedy kupili mi pierwszy adapter Bambino, to w domu pojawiły się także płyty Hanki Ordonówny i Mieczysława Fogga, których słuchała. Ojciec też miał artystowskie zacięcie. Lubił się dobrze ubierać, miał wyszukane garnitury. Ja też lubię otaczać się obiektywnie ładnymi przedmiotami. Może dlatego rodzice wybrali mi nietuzinkową szkołę. No i atmosfera podwórka. Spotykałem Juliusza Machulskiego i Stanisława Mikulskiego, którzy mieszkali obok, występując na deskach Teatru Osterwy. Na ulicy 3 Maja mieszkał Wojciech Siemion. Zacząłem od fortepianu.

• Pierwsze organy, na których pan zagrał?

- W szesnastym roku życia przejąłem zespół Tramp w Świdniku. Dom Kultury kupił nam radzieckie organy Junost. To był pierwszy lampowy, mocno archaiczny instrument. Tak się zaczęło.

• W Budce Suflera grał pan na organach Hammonda?

- Radio Lublin miało dosyć wysłużony instrument, od czasu do czasu doprowadzaliśmy go do ładu i można go usłyszeć na płytach. Tak, do dziś mam dwa egzemplarze Hammond B3, które sprowadziłem ze Stanów z dobrym rodowodem. Także trochę starych instrumentów i kilka lampowych wzmacniaczy.

• Analogowe brzmienie słychać w Budce. To pana sprawka?

- Od serca jestem zwolennikiem analogowego brzmienia. Natomiast świat pędzi i to brzmienie niekiedy jest za mało wyraziste. Może także powodować ograniczenia. Myślę, że zdrowo jest robić projekty analogowe, analogowo-cyfrowe lub cyfrowe. Ale nawet używając cyfrowych instrumentów staram się używać brzmień o analogowych korzeniach.

• Które nagrania Budki Suflera są dla pana ważne dziś?

- Jest kilka naprawdę tak dorodnych. Jest kilka bliźniąt, z tego samego miotu, tej samej wielkości. Do nich zaliczam i „Cień wielkiej góry”, i „Jest taki samotny dom”. Dalej „Takie tango”, to jest wielki utwór, także w strefie tekstowej.

• W suicie „Szalony koń” zagrał z wami Czesław Niemen.

- Tak, zagrał wstęp. Piękny moog, który gra, to jest właśnie partia Czesława. Wtedy był to dla nas wielki zaszczyt i wielkie wyróżnienie. Przyszedł, posłuchał tego co gramy i powiedział: Oczywiście, zagram, jesteście dobrymi muzykami i będą z was ludzie.

• Miał pan dobrą rękę do wokalistek. Na przykład Izabela Trojanowska.

- Długo by opowiadać. To był czas, kiedy pożegnaliśmy się z Krzyśkiem Cugowskim. Koniec lat osiemdziesiątych nie sprzyjał muzyce rockowej. Nastąpiła adoracja muzyki rozrywkowej. Ja zawsze przypominam, że Demis Roussos był wożony w Polsce papieskim helikopterem. Ludzie zapatrzyli się w muzykę do której się tańczyło i którą się oglądało. Iza pojawiła się przez przypadek. Zagrała wówczas w filmie Nikodem Dyzma, w dwuodcinkowym serialu „Strachy”, który przyniósł jej niewyobrażalną popularność. Zaśpiewała, to się dobrze słuchało.

• To, co pan zrobił ze Zdzisławą Sośnicką jest niebywałe. Jej teledysk do piosenki „Tańcz, choćby płonął świat” urzeka szlachetnością i pięknem. Był pan dobrym duchem jej nowej płyty?

- Wymienił pan nazwisko artystki, która nie śpiewa od wielu lat. Ja ją na nową płytę namówiłem. Pan ją tak recenzuje. Proszę to zestawić z faktem takim, że miesiąc temu doszło do rozdania Fryderyków. I tak zwana akademia (absolutnie chora, kulawa sytuacja i twór) zaprosiła Sośnicką do wręczenia nagrody innemu artyście. Zamiast jej dać za całokształt. Pokazać, że kiedyś takie gwiazdy były i w dodatku nagrywają lepsze płyty niż całe to towarzystwo.

• Co pan sądzi o dzisiejszej muzyce?

To jest dramat. Gdzie się nie ruszymy, to słyszymy, że na Węgrzech gra się węgierską muzykę, w Niemczech niemiecką, we Francji francuską. Włosi grają włoską muzykę, Ukraińcy ukraińską, Serbowie serbską. A my gramy w radiostacjach angielską muzykę. To jest społeczny, narodowy dramat, że dzieci nie usłyszą z rana polskich piosenek. Idąc do szkoły nucą angielskie piosenki.

• Odejdźmy od muzyki. Turyści, jadący do Męćmierza mijają pana piękny dom w Kazimierzu Dolnym. Czym jest dla pana dom właśnie?

- Mieszkam w Lublinie, nasz dom kazimierski to podstawowy dorobek finansowy z mojej kariery. Po płycie „Takie Tango” mogliśmy go zbudować i wykończyć. Za zieleń odpowiada żona. Wychowała się w domu z ogrodem. Miała czym nasiąknąć. Nasze pokolenia w rodzinnych domach przesiąknęły miłością do natury, jej słuchaniem. Od kilku dni z pasją obserwuję, jak w naszym niewielkim ogródku w Lublinie para wiewiórek uczy dwie młode chodzenia po drzewie. To niebywałe pić rano kawę i patrzeć na ten teatr natury. Dwa małe stworzonka uczą dwa jeszcze mniejsze stworzonka życia i przyszłości.

• Niebywałe?

- Niebywałe. Ten Kazimierz to z tęsknoty za tym, że kiedyś, w młodości dostać się do Kazimierza nie było łatwo. Ale z tamtej perspektywy jeszcze bardziej niebywałe jest to, że dziś ze Świdnika lata samolot na cały świat. A najbardziej niebywałe i cudaczne jest to, że w Warszawie w dawnym budynku Komitetu Centralnego PZPR jest salon Ferrari. Coś nieprawdopodobnego.

• Wracając do domów: to gniazda?

- Tak, stworzyliśmy sobie z żoną dwa gniazda, gdzie się cieszymy ogródkami, zielenią. Niestety nie mamy zwierząt, ale wciąż jesteśmy w podróży.

• Jaka kuchnia jest w waszym domu?

- Proszę pana, ja mam jelita wychowane na ziemniakach, na schabowym, na Barze Centralnym (dziś bank w obiekcie Grand Hotelu - przyp. aut.). Tam panie w zapaskach, takie Matki Polki i Babcie Polki gotowały fantastyczne żurki, flaczki, barszczyki, pierożki jak dla swoich dzieci. Zasmażane buraczki pachniały na całym Placu Litewskim. A mielone jakie? Tak, że polskie jelita, polska kuchnia, co nie znaczy, że dla urozmaicenia nie sięgam po chińską kuchnię. I czasem coś orientalnego ugotuję.

• Nie mamy mniej lat tylko więcej. Nic nie może wiecznie trwać. Boi się pan przemijania?

- Staram się smakować każdy dzień. Przeżyć go tak, żeby zasypiać bez niepokoju. Trzymam się zasady, którą usłyszałem od własnej mamy: Żeby nikt przez ciebie nie płakał. Pomóż, jak możesz komuś innemu. Co czynię. W różnym wymiarze finansowym. A wracając do przemijania. Dużo nauczyłem się od żony. Pochodzi w wielopokoleniowego domu w Zamościu, gdzie ludzie umierali przy dzieciach. W domu, wśród najbliższych. To także sprawiało, że dzieci były ze śmiercią oswojone. Śmierć jest ostatecznością, która powinna zjawiać się w takim momencie, kiedy życie jest w jakiś sposób skonsumowane. To jest naturalna kolej rzeczy, że dzieci przeżywają rodziców. My z żoną z pełną pokorą odwiedzamy cmentarze, czytamy napisy, piękne pożegnania, pełne mądrości. Przeżyłem dwie ciężkie operacje, kiedy zapachniało drugą stroną. Śmierć? Wiem, że jest, że przyjdzie. Będąc katolikiem, wierzę, że to nie koniec. Ostatnio byłem w Jerozolimie na pielgrzymce. Tak się z tym zbierałem, żeby pojechać, nabrać osobistej relacji z zapachem tej ziemi, ze schodami, po których szedł Jezus na Golgotę. To są rzeczy, które pomagają ułożyć się z przemijaniem.

Romuald Lipko z żoną Dorotą

• A miłość? Pomaga?

- Wiem, że ją przeżyłem i dalej przeżywam, bo jestem z tą samą kobietą 45 lat. Więc moja miłość to znak trwałości. Mogliśmy się oboje wokół miłości zgromadzić. Ważne, żeby na co dzień mieć także miłość do świata, co w Polsce jest trudne ze względu na spolaryzowaną niechęć Polaków do siebie. Opowiem taką historię. Byliśmy pierwszy raz w Stanach, siedzieliśmy z zespołem w restauracji w Bostonie, na lunchu. Młodzi ludzie, roześmiani, kolorowi, długie włosy. Zachłyśnięci Ameryką. Przy sąsiednich stolikach siedziało sześć pań. Zadbane, dystyngowane, wszystkie na wózkach. I otóż te panie powiedziały w pewnym momencie, że jesteśmy piękni i młodzi i że życzą nam wszystkiego najlepszego w życiu. To w Polsce nie zdarzyło mi się czegoś takiego usłyszeć od zdrowego człowieka.

• Pana rodzice mieli wykształcenie handlowe. Dziś Romuald Lipko jest producentem serii szlachetnych wódek. Pierwsza to „Jolka, Jolka pamiętasz”.

- Tak. Znalazłem niszową fabrykę poznańską, taką z dziada pradziada, która potrafi wyprodukować organiczną wódkę, a nie wódkę chemiczną. Na dobrym ziemniaku, krystalicznej wodzie. Wódkę, którą pije się w pokojowej temperaturze. Zamraża się złą, chemiczną wódkę. Żeby nie śmierdziała. Doskonałą do delikatnych potraw. Wódkę, której wypija się dwa 40 gramowe kieliszki do przystawek i jeden do głównego dnia. I nie nadużywa tej zasady. Jestem zdania, że lepiej wypić kieliszek dobrej wódki niż butelkę wódki „ścierwa”, która nie może zamarznąć. Za chwilę wypuszczam wódkę „Za ostatni grosz”, będą kolejne odwołujące się do naszych utworów.

Pozostałe informacje

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym play-off ChKS Chełm przegrał z BKS Visłą Proline Bydgoszcz

Niespodzianka w Chełmie: ChKS gorszy od BKS Visły Proline Bydgoszcz

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym play-off ChKS Chełm przegrał z BKS Visłą Proline Bydgoszcz 2:3. Już w niedzielę, o godzinie 20.30 zespoły zagrają po raz drugi, tym razem w Bydgoszczy. Rywalizacja toczy się do dwóch wygranych

Julia Owczaruk

Julia Owczaruk od nowego sezonu będzie reprezentować barwy PGE MKS FunFloor Lublin

Dla pochodzącej z Piszczaca 23-latki to wielkie wydarzenie. Do tej pory bowiem występowała tylko w I-ligowym MKS AZS UMCS Lublin. Owczaruk ma wzmocnić rywalizację na kole, gdzie młoda szczypiornistka czuje się najlepiej. W bieżącym sezonie popularna „Owca” rozegrała 17 spotkań na poziomie pierwszej ligi. Zdobyła w nich 79 goli. To najlepszy wynik w ekipie MKS AZS UMCS Lublin.

Wielkanocna twórczość bez barier
ZDJĘCIA
galeria

Wielkanocna twórczość bez barier

W atmosferze nadchodzącej Wielkanocy, w Lublinie odbyła się już szósta edycja Międzypokoleniowego Przeglądu Twórczości Osób z Niepełnosprawnością, wyjątkowego wydarzenia, które nie tylko promuje artystyczny dorobek osób z niepełnosprawnościami, ale także buduje mosty międzypokoleniowe i międzyludzkie pomiędzy różnymi placówkami wsparcia w mieście.

CJ Williams zaliczył niezły występ

PGE Start Lublin niespodziewanie przegrał w Zielonej Górze

Nie tak miał wyglądać wyjazd koszykarzy PGE Start Lublin do Zielonej Góry. Miejscowy Orlen Zastal to drużyna, która w tym sezonie celuje w utrzymanie się w Orlen Basket Lidze. Start natomiast walczy o jak najlepszą pozycję w fazie play-off.

Górnik Łęczna w piątek zagra na wyjeździe z walczącą o utrzymanie Wartą Poznań

Górnik Łęczna w piątek zagra na wyjeździe z walczącą o utrzymanie Wartą Poznań

Po bezbarwnym domowym występie przeciwko Kotwicy Kołobrzeg Górnik Łęczna już w piątek zagra na wyjeździe z Wartą Poznań. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20.30. Transmisja w TVP Sport

Chłodna noc przed nami. Ostrzeżenie IMGW dla regionu

Chłodna noc przed nami. Ostrzeżenie IMGW dla regionu

Kwiecień plecień... dzisiejszy dzień jak najbardziej potwierdza to przysłowie. A co przyniosą najbliższe godziny?

15 lat od katastrofy smoleńskiej. W Lublinie pamiętali
ZDJĘCIA
galeria

15 lat od katastrofy smoleńskiej. W Lublinie pamiętali

Mieszkańcy, władze samorządowe i wojskowi upamiętnili ofiary katastrofy samolotu Tu-154. Nie zabrakło symbolicznych zniczy i salwy honorowej.

Zaginiony mężczyzna

Wyszedł z domu i nie wrócił. Trwają poszukiwania 38-latka

Niebawem minie miesiąc odkąd rodzina widziała pana Sławomira po raz ostatni. Policja przeszukiwała dzisiaj stawy i pobliską okolicę.

Rafał Król w drugiej połowie, w swoim stylu wpakował piłkę do siatki po strzale głową. Bramka nie została jednak uznana, o co spore pretensje mieli goście
galeria

Na pewno nie składamy jeszcze broni, czyli opinie po meczu Lublinianka - Stal Kraśnik

Środowy hit na Wieniawie nie rozczarował. Gdyby wygrała Stal Kraśnik, to jedną nogą byłaby już w III lidze. Trzy punkty zgarnęła jednak Lublinianka, która pokonała lidera 2:1. Dzięki temu wszystko jest jeszcze możliwe, bo różnica między drużynami wynosi tylko trzy punkty.

W piątek żużlowcy Orlen Oil Motoru Lublin zaczynają walkę o czwarty z rzędu tytuł mistrza Polski

Orlen Oil Motor Lublin zaczyna walkę o kolejny triumf w PGE Ekstralidze

Koniec odliczania! W piątek startuje nowy sezon PGE Ekstraligi. W meczu otwarcia Orlen Oil Motor zmierzy się na wyjeździe ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra. Początek meczu o godzinie 18. Transmisja telewizyjna w Eleven Sports, relacja na żywo na dziennikwschodni.pl

Stop nielegalnej migracji-grzmiał w Białej Podlaskiej Mateusz Morawiecki

PiS straszy nielegalnymi imigrantami. Radni szykują stanowiska sprzeciwu

Były premier Mateusz Morawiecki (PiS) przestrzegał w Białej Podlaskiej przed nielegalną imigracją. A radni miejscy szykują specjalne stanowisko w tej sprawie na najbliższą sesję, powołując się na obawy mieszkańców.

Niebezpieczne manewry na S12. Kierowcy pojechali pod prąd
WIDEO
film

Niebezpieczne manewry na S12. Kierowcy pojechali pod prąd

Gdy na obwodnicy powstał zator, część kierowców postanowiła zaryzykować i złamać przepisy. Nagrania trafiły nie tylko do Internetu, ale także w ręce Policji.

Przed Wisłą Puławy najdalszy wyjazd w tym sezonie

Przed Wisłą Puławy najdalszy wyjazd w tym sezonie

Na inaugurację 26. kolejki Betclic II Ligi już w piątek Wisła zagra na wyjeździe ze Świtem Szczecin (godz. 17). Będzie to najdalszy wyjazd puławian w tym sezonie

Słynny budynek przy Radziszewskiego zmieni swoje przeznaczenie. Najpierw jednak duży remont

Słynny budynek przy Radziszewskiego zmieni swoje przeznaczenie. Najpierw jednak duży remont

Był tam Dom Aktora, był pub, a będą biura. Urząd Marszałkowski w Lublinie musi jednak znaleźć najpierw wykonawcę remontu budynku przy Radziszewskiego 2A.

„Pracownicy banku” najbliższe lata spędzą za kratami

„Pracownicy banku” najbliższe lata spędzą za kratami

Konsultant miał zabezpieczyć pieniądze 66-latki. Ostatecznie wszystkie oszczędności zniknęły, ale w sprawie policja zatrzymała trzech Ukraińców.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium