Zmianę zasad działania rad dzielnic proponuje miastu Fundacja Wolności. Zaleca, by każdy radny dostawał pieniądze za posiedzenie, by rady miały większe uprawnienia (np. wpływ na wybór dyrektorów szkół) i mogły składać własne projekty uchwał do Rady Miasta
To tylko część z rekomendacji spisanych przez Fundację Wolności, która wzięła pod lupę 10 wybranych rad dzielnic. Wszystkich rad jest 27, a każda ma do dyspozycji 129 tys. zł tzw. rezerwy celowej na drobne inwestycje. Pieniądze te zwykle trafiają na odnawianie chodników, wyposażenie placów zabaw, ławki, czy plenerowe siłownie.
Teraz każda dzielnica dostaje taką samą „rezerwę celową”, zaś Fundacja Wolności proponuje, by kwota zależała od frekwencji w wyborach do danej rady. – Taki podział środków premiowałby dzielnice, w których mieszkańcy chętnie biorą udział w wyborach – wyjaśnia fundacja w swym raporcie.
Gdyby proponowany system obowiązywał teraz, to więcej pieniędzy dostawałaby Rada Dzielnicy Zemborzyce, gdzie frekwencja była najwyższa (14,42 proc.) a mniej Rada Dzielnicy Śródmieście, gdzie do urn poszło najmniej wyborców (4,19 proc.). Jednocześnie fundacja proponuje, by radnych wybierano w okręgach jednomandatowych i zwraca uwagę, że system ten obowiązuje przy wyborach do rad gmin o wielkości zbliżonej do naszych dzielnic, a nawet większych.
Rewolucją miałoby być przyznanie diet wszystkim dzielnicowym radnym. Teraz jedynie przewodniczący zarządu dzielnicy (wybierany przez radę z jej grona) dostaje dietę w wysokości płacy minimalnej przed opodatkowaniem, tj. 1850 zł miesięcznie. Pozostali pracują społecznie.
Fundacja proponuje inny podział: 800 zł miesięcznie dla przewodniczącego zarządu, 160 zł dla wiceprzewodniczącego, 160 zł dla sekretarza i 80 zł dla członka zarządu. Natomiast za każdy udział w posiedzeniu (ale za nie więcej, niż jednym miesięcznie) przewodniczący rady otrzymywałby 200 zł, wiceprzewodniczący 60 zł, a szeregowy radny 30 zł.
Jednocześnie rady dzielnic miałyby – to kolejna propozycja Fundacji Wolności – otrzymać dodatkowe kompetencje. Jeśli w jakiejś sprawie skrzyknęłyby się rady trzech dzielnic, to mogłyby złożyć do Rady Miasta swój projekt uchwały, na tej samej zasadzie jak grupa 1000 mieszkańców Lublina. Ponadto przedstawiciel rady dzielnicy miałby zasiadać w komisji konkursowej przy wyborze dyrektora szkoły działającej na danym terenie, rady zyskałyby też wpływ na wybór ofert w konkursach, w których dzielone są pieniądze dla organizacji pozarządowych.
Ratusz nie komentuje szerzej tych propozycji. – Weźmiemy je pod rozwagę – stwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta.