Kajetan Łapczuk, tegoroczny maturzysta, jest pierwszym uczniem dęblińskiej szkoły, który pojedzie na studia do Akademii Sił Powietrznych USA w Colorado Springs.
Po raz pierwszy w historii "Lotnika” sześciu zdawało egzaminy do akademii w Colorado Springs. Czterech pozytywnie przeszło rekrutację, jeden został przyjęty.
- Szkoda, że lecę sam. Ale i tak strasznie się cieszę - mówi Kajetan. - Zaczęło się od tego, że przed rokiem w naszej dęblińskiej bazie gościł dowódca sił powietrznych USA. I wtedy zapytał, dlaczego nie ma u siebie studentów z Polski? Potem nasze państwa porozumiały się w tej sprawie i amerykańska akademia otworzyła się dla Polaków. Od razu skorzystaliśmy z tej szansy.
Proces rekrutacyjny nie był prosty, składał się z kilku etapów. Najpierw licealiści z Dęblina musieli zdać amerykańską maturę w American School of Warsaw.
- To taki sam egzamin, jaki zdają Amerykanie po high school. Składa się z trzech części. Najtrudniejsze było czytanie i pisanie, ze względu na to, że trafiały się nieznane nam słowa. Natomiast trzecia część, matematyka, była banalnie prosta - opowiada Kajetan.
Potem kandydatów czekała rozmowa kwalifikacyjna z attache lotniczym ambasady USA w Polsce, płk. Walterem Munyer'em. Płk Munyer nadzorował także testy sprawnościowe - ostatni etap rekrutacji, który przechodzili uczniowie OLL.
- Sprawdzian fizyczny był nieco trudniejszy od tego, który zdaje się do Szkoły Orląt, choćby ze względu na długość biegów. To było wyczerpujące - przyznaje przyszły student Akademii Sił Powietrznych USA. Ale dodaje też, że po lekcjach wuefu w "Lotniku”, prowadzonych według autorskiego programu, trudno byłoby go oblać.
- Sukces Kajetana to potwierdzenie dla szkoły, że trzymamy właściwy poziom - nie kryje dumy Janusz Ziółkowski, dyrektor liceum.
Kajetan spędzi w Colorado Springs najbliższe cztery lata.
- Nie wiem, kiedy za oceanem zasiądę za sterami samolotu. Bo najpierw będę musiał zostać oficerem, a dopiero potem przyjdzie czas na ewentualne szkolenie na pilota samolotu odrzutowego - wyjaśnia Kajetan Łapczuk.