Urzędnicy uznali, że spośród 430 tys. zł przyznanych szkole niemal co trzecia złotówka została wydana niezgodnie z przeznaczeniem.
Wśród zakwestionowanych wydatków znalazło się m.in. blisko 28 tys. złotych wydanych na wynagrodzenia za "pełnienie dyżuru dyrektorskiego w szkołach” dla osoby, z którą szkoły nie zawarły żadnej umowy o pracę. Co więcej, dyrektorem był ktoś inny.
Za niezgodne z przeznaczeniem kontrolerzy uznali też wydatki na promocję szkół (w tym ulotki, reklamę internetową, reklamę w pojazdach MPK i plakaty) na kwotę 6,8 tys. złotych, czy też 1400 zł na udział szkół w targach edukacyjnych.
Z akt kontroli dowiadujemy się też o wydatku ponad 700 zł na serwisowanie sprzętu komputerowego w oparciu o umowę o dzieło, której nie podpisała żadna ze stron i której wykonanie nie zostało w żaden sposób udokumentowane.
Pieniądze od miasta trafiły też na tabletki do zmywarek, proszki i płyny do prania, mimo że w szkołach nie było ani pralki, ani zmywarki. Podobnie było w przypadku wydatków na internet.
Szkoła rozliczała z dotacji na internet bezprzewodowy, choć jej słuchacze korzystali ze stacjonarnego, również rozliczanego z dotacji.