■ Kto zna biegle język angielski? – zapytali radnych pracownicy kancelarii lubelskiego sejmiku. Dziesięcioro przyznało, że z najpopularniejszym europejskim językiem nie mają problemów. Czy rzeczywiście?
Radny Ignacy Czeżyk dość płynną angielszczyzną odpowiedział na nasze pytania. – Potrafię się porozumieć. Może nie znam języka bardzo dobrze, ale dość dobrze – powiedział po angielsku, kiedy z nim rozmawialiśmy.
Konrad Rękas mieszkał przez pewien czas w Wielkiej Brytanii. I płynną angielszczyzną opowiedział nam, co warto na Lubelszczyźnie zobaczyć. – Kiedyś pojechałem z Bogusławem Warchulskim i Zofią Grabczan na konferencję. Mieli tam jechać przedstawiciele sejmiku, którzy mówią biegle po angielsku – opowiada Rękas. – Skończyło się na tym, że ja wygłaszałem referat, Zosia założyła słuchawki z włoskim tłumaczeniem (pracowała kiedyś we Włoszech), a Boguś mówił każdemu, że on zna „raszyn”. Ale po rosyjsku też nie rozmawiał.
Mimo to Warchulski w kancelarii sejmiku zgłosił, że zna biegle angielski. I jest w stanie reprezentować województwo w kontaktach zagranicznych. Przedsmak tego reprezentowania pokazał w miniony czwartek w łamanym języku rosyjskim. Przemówił do ukraińskich samorządowców: – „My tu teraz pogadajem, a potem pajdu na waszą stronu”.
Chcieliśmy także porozmawiać z marszałkiem województwa. Henryk Makarewicz zapewnia, że język angielski zna biegle. Ale rozmawiać nie chciał. Zaprosił nas do siebie na poniedziałek. A na nasze pytania zadane po angielsku odpowiadał po polsku.