Jest akt oskarżenia w sprawie Piotra Kowalczyka. Wraz z nim przed sądem staną jeszcze trzy inne osoby. Jedna z nich złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze - ustaliliśmy nieoficjalnie.
Śledztwo dotyczące byłego przewodniczącego lubelskiej rady miasta prowadziła Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Postępowanie zakończyło się aktem oskarżenia, który skierowano właśnie do Sądu Rejonowego Lublin - Zachód. Śledczy nie informują o dokładnej treści zarzutów stawianych przedsiębiorcom. Z aktem oskarżenia będzie się można zapoznać najwcześniej w poniedziałek. Wiadomo jednak, że dotyczy on Piotra Kowalczyka oraz trzech innych osób. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jeden z oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze.
Piotr Kowalczyk został zatrzymany w grudniu 2019r., podczas prowokacji zorganizowanej przez CBA. Wraz z nim zatrzymano architekta Adama M. oraz biznesmenów Macieja Sz. i Mariusza P.
Agent CBA podawał się za biznesmena ze Słowacji. Chciał zbudować wieżowiec przy ul. Zana w Lublinie (w miejscu obecnego sklepu z dywanami). Według śledczych, Kowalczyk i jego współpracownicy mieli powoływać się na wpływy m.in. w Ratuszu, by załatwić zgodę na postawienie wieżowca.
– Zapłatą miał być milion złotych łapówki. Kwota ta została ujęta w podpisywanej umowie – informował po zatrzymaniu podejrzanych rzecznik prasowy CBA.
Kowalczyka i jego współpracowników zatrzymano zaraz po podpisaniu umowy. Był przewodniczący lubelskiej rady miasta zapewniał później, że w sprawie inwestycji przy ul. Zana zobowiązał się jedynie do „wykonania koncepcji architektonicznej, prac projektowych i dokumentacji prawnej niezbędnej do realizacji inwestycji”. Jego firma zajmuje się bowiem m.in. tego rodzaju usługami. Pomimo tego został aresztowany wraz z innymi zatrzymanymi. Dopiero sąd odwoławczy zwolnił wszystkich za poręczeniem majątkowym. Piotr Kowalczyk zapewniał wówczas, że „nie przyjął i nigdy nie żądał żadnej korzyści majątkowej w zamian za załatwienie jakiejkolwiek decyzji”.
– Prokuratura nie zgromadziła ani jednego dowodu, ani jednej poszlaki, która wskazywałaby na to, że popełnił przestępstwo – mówił wówczas mec. Roman Giertych, obrońca Kowalczyka. – Widziałem wiele spraw, ale takiej grandy w biały dzień to jeszcze nie widziałem, żeby materiał dowodowy, który został udostępniony obronie nie zawierał ani jednego dowodu - komentował prawnik.
Przestępstwa o których popełnienie oskarżono Piotra Kowalczyka i jego współpracowników zagrożone są karą do 8 lat więzienia.