Miesiącami może jeszcze trwać spór o spopielarnię zwłok planowaną przy ul. Głuskiej. Ratusz daje sobie dodatkowy czas na rozstrzygnięcie tej sprawy. Urzędnicy raz zgodzili się na spopielarnię, później cofnęli swoją zgodę, co skutecznie zaskarżył inwestor.
Urząd Miasta już trzeci raz zajmuje się tą sprawą, bo jego ostatnią decyzję uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Uznało ono, że miejscy urzędnicy w wadliwy sposób unieważnili swą wcześniejszą zgodę na ulokowanie pieca do kremacji na działce przy Głuskiej 254, zajmowanej obecnie przez zakład kamieniarski.
Sąsiedzi zakładu, również ci dalsi, nie chcą tu pieca do spopielania zwłok. Boją się nie tylko utraty wartości swych działek, ale głównie tego, co mogłoby ulatywać z komina, choć inwestor zapewnia, że nie uleci nic groźnego. To na ich żądanie miasto wznowiło postępowanie zakończone już trzy lata temu decyzją korzystną dla inwestora i mówiącą, że spopielarnia zwłok może tu powstać, bo nie kłóciłaby się z otoczeniem. – Wydając decyzję braliśmy pod uwagę to, że w okolicy znajdują się już zakłady usługowe – tłumaczył Ratusz.
Kluczowe w tej sprawie jest to, co uznaje się za „okolicę”. Za pierwszym razem urzędnicy rozejrzeli się tylko po działkach bezpośrednio przyległych do zakładu kamieniarskiego i dostrzegli teren usługowy. Przyległa do zakładu droga nie protestowała, a dalsi sąsiedzi nie mieli szans protestować, o niczym nie wiedzieli, gdyż nie zostali uznani za stronę postępowania.
Kiedy sąsiedzi poznali plany inwestora, wyszli na ulicę z transparentami, a Ratusz pod ich naciskiem wznowił wcześniejsze postępowanie powołując się na przepis mówiący o wyjściu na jaw „istotnych dla sprawy nowych okoliczności”. Urząd Miasta anulował swą wcześniejszą zgodę (precyzyjnie: decyzję ustalającą warunki zabudowy) i wydał nową decyzję, ale tym razem odmowną.
Inwestor zaskarżył odmowę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego i wygrał. SKO wytknęło miejskim urzędnikom, że procedurę wznowili „na wniosek” osób wcześniej pominiętych, ale wciąż nie uznali ich za strony postępowania. Dlatego też Samorządowe Kolegium Odwoławcze unieważniło w czerwcu odmowną decyzję, przez co ruch znowu jest po stronie Urzędu Miasta.
Od czerwca minęło już sporo czasu, ale nowego rozstrzygnięcia wciąż nie ma. I nie zanosi się, by prędko miało zapaść. – Termin zakończenia postępowania przedłużyliśmy do 15 października – przyznaje Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. – Potrzebujemy więcej czasu na rozpoznanie tej sprawy zgodnie z wolą Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a poza tym musieliśmy czekać, aż akta tej sprawy wrócą do nas z SKO.
Decyzja Ratusza, jakakolwiek zapadnie, będzie mogła być zaskarżona przez przegraną stronę do SKO, a następnie do sądu administracyjnego: najpierw w Lublinie, a później w Warszawie.