Dziś zatwierdzony ma być termin przyszłorocznych wyborów do 27 rad dzielnic. Prezydent chce, by odbyły się one 10 marca. Tego dnia mielibyśmy wybrać ponad 400 członków rad, których uprawnienia mają pozostać raczej symboliczne. Znikome było też ostatnio zainteresowanie kandydatów oraz wyborców.
Jak było dotychczas?
W ostatnich wyborach nie było tłumów chętnych do pracy w radach dzielnic. Na jedno miejsce przypadało mniej niż dwóch kandydatów - średnio 1,67 osoby. Oznacza to, że w niektórych rejonach było dokładnie tylu chętnych, ile wolnych miejsc, więc nawet nie trzeba było przeprowadzać głosowania.
Tam, gdzie odbyło się głosowanie, nie cieszyło się ono dużym zainteresowaniem. Frekwencja w skali miasta wyniosła 7,49 proc., a najniższa była w Śródmieściu (4,19 proc.), na Czubach Południowych (5 proc.) oraz na Starym Mieście (5,31 proc.).
Przy tak małym zainteresowaniu wyborców, niektórym kandydatom wystarczyło zaledwie kilkanaście głosów. Niektórzy dostali się do rady dzięki… losowaniu, bo mieli dokładnie tyle samo głosów, co kontrkandydat.
Bitwy o miejsca w radach nie było, bo pracuje się tam społecznie. Spośród 441 radnych, pieniądze przysługują tylko 27 osobom, po jednej z każdej dzielnicy (przewodniczącemu zarządu).
Znikome są również uprawnienia rad dzielnic, które ograniczają się do wyrażania opinii w różnych sprawach. Samodzielnie rada może tylko podzielić 129 tys. zł, bo tyle wynosi roczna rezerwa przeznaczona na wskazane przez radę dzielnicy wydatki. Ratusz nie może wydać tych pieniędzy na coś innego.
Jak ma być wkrótce?
Ratusz nie zdecydował się na duże zmiany, nawet w zakresie zmiany granic między dzielnicami, chociaż dostawał takie prośby. Najpoważniejsza z nich dotyczyła oderwania od Węglina Południowego i uznania za samodzielną dzielnicę nowych osiedli wzdłuż ul. Jana Pawła II (od Onyksowej przez Gęsią w stronę al. Kraśnickiej). Pojawiała się też propozycja, aby nowe bloki przy Urbanowicza i Skalskiego przypisać jednak do Felina, zamiast obcego im Kośminka, a Ponikwoda chciała przechwycić Olimp od Czechowa. Jednak granice mają pozostać niezmienione.
– Projekt uchwały dotyczącej inicjatywy dokonania zmian statutów nie obejmuje zmian w zakresie granic dzielnic – przyznaje Katarzyna Duma z Urzędu Miasta Lublin. Dodaje, że w statutach mają być tylko uwzględnione zmiany nazw granicznych ulic, np. przemianowanie części Drogi Męczenników Majdanka na ul. Franczaka „Lalka”.
Diety bez zmian
Bez zmian pozostać mają też zasady wynagradzania pracy w radach dzielnic, gdzie dietę będzie dostawać tylko przewodniczący zarządu dzielnicy. Tę zasadę mocno krytykuje lubelska Fundacja Wolności.
– Dieta przewodniczącego zarządu powinna być rozdzielona pomiędzy cztery osoby, które mają najwięcej obowiązków: przewodniczącego zarządu, przewodniczącego rady, sekretarza sporządzającego protokoły oraz osoby obsługującej stronę internetową – przekonuje Krzysztof Jakubowski, prezes fundacji. Twierdzi też, że rady dzielnic powinny dostać większe uprawnienia.
– Skoro i tak wydają swoją rezerwę celową głównie na budowę i remonty chodników oraz dróg osiedlowych, to może warto, by to właśnie rady dzielnic decydowały o remontach chodników, a nie Zarząd Dróg i Mostów – twierdzi Jakubowski. – Jeżeli Ratusz uzna, że straci za dużo władzy, to może przynajmniej wprowadzi obowiązek konsultowania inwestycji chodnikowych z radami dzielnic?
Wybory już w marcu
Dzisiaj Rada Miasta ma zdecydować o terminie wyborów do rad dzielnic, których kadencja skończy się w połowie marca. Prezydent zaproponował, aby głosowanie odbyło się 10 marca.
Jak wielu radnych będziemy wybierać? To się dopiero okaże.
– Liczba członków rady dzielnicy jest uzależniona od liczby mieszkańców, którzy zamieszkują daną dzielnicę – tłumaczy Duma. – Jeżeli liczba mieszkańców zmieni się w stosunku do liczby z poprzednich wyborów, tj. albo wzrośnie powyżej 20 000 albo zmaleje poniżej 20 000, to liczba mandatów rady zmieni się odpowiednio o 6.
Ile kosztują nas rady dzielnic
W przyszłym roku miasto wyda na rady dzielnic nieco ponad milion złotych, z czego większość (725 tys. zł) na diety dla przewodniczących zarządów dzielnic. Utrzymanie biur będzie kosztować 178 tys. zł, natomiast 100 tys. zł ma trafić na remonty siedzib rad dzielnic na Czechowie. Do wspomnianego miliona trzeba jeszcze doliczyć 160 tys. zł na organizację planowanych na marzec wyborów.