Nie doszło wczoraj do porozumienia między władzami miasta a architektami, którzy mieliby zaprojektować park na Błoniach obok Zamku. Spór dotyczy wysokości zapłaty. Ratusz ma teraz zdecydować: czy poszukać więcej pieniędzy, czy raczej innych projektantów
Na wczoraj wyznaczony był kolejny termin rozmów między miastem a zespołem trojga architektów, którzy jesienią wygrali konkurs na koncepcję nowego urządzenia Błoni. Wygrana była równoznaczna z zaproszeniem do negocjacji w sprawie umowy na opracowanie projektu parku. Negocjacje jak dotąd się nie zakończyły, a wczorajsze spotkanie nie było przełomowe.
– Nie doszło do żadnych konkretnych uzgodnień co do ceny – przyznaje Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Nie zdradza jakiej kwoty żądają architekci, oni sami też publicznie o niej nie mówią, ale wiadomo, że zarezerwowane przez miasto 200 tys. zł nie zadowala projektantów. Tłumaczą oni, że to zbyt mała kwota, by dało się opłacić warszawskich fachowców (zwycięzcy architekci są ze stolicy) i jeszcze na tym zarobić.
– Musimy teraz przeanalizować sytuację i ocenić, czy jest możliwe podniesienie zaplanowanej kwoty do poziomu oczekiwanego przez architektów, czy też należy wycofać się z rozmów – mówi Krzyżanowska. Wycofanie się oznaczałoby koniec rozmów z tym zespołem architektów i poszukiwanie innych projektantów. Ratusz na razie nie przesądza, czy sięgnie głębiej do miejskiej kasy, czy poszuka kogoś tańszego. – Na dwoje babka wróżyła – odpowiada Krzyżanowska.
Zgodnie z warunkami konkursu władze miasta mogą swobodnie korzystać ze wszystkich nagrodzonych prac architektów, bo posiadają do nich prawa autorskie. To pozwala samorządowcom zlecić sporządzenie dokumentacji parku dowolnej pracowni projektowej. Zwycięska koncepcja i tak musiałaby być zmieniana, choćby dlatego, że miasto nie zgadzało się na zaproponowaną przez architektów wycinkę niemal wszystkich drzew porastających zielony teren obok Zamku.
Ratusz nie wyznaczył terminu kolejnej tury negocjacji z projektantami.