W poniedziałek o godzinie 17 kolejny protest w obronie praw kobiet w Lublinie. Początek na skrzyżowaniu ulicy Narutowicza z Okopową, koło fontanny.
Protesty w obronie praw kobiet rozpoczęły się po wydanym miesiąc temu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Na przełomie października i listopada ogromne protesty odbywały się nie tylko w Warszawie czy miastach wojewódzkich jak Lublin. Swoje marsze organizowały kobiety w mniejszych miasteczkach: od Biłgoraja przez Nałęczów po Międzyrzec Podlaski. Ostatnia duża manifestacja w Lublinie odbyła się 7 listopada. To właśnie wtedy policja zmieniła swoją taktykę wobec uczestników. Nie ograniczyła się do zabezpieczania marszu. Policjanci masowo wyłapywali i legitymowali uczestników protestu. Teraz kolejne osoby otrzymują wezwania na przesłuchania.
>>> Wezwania na przesłuchania po protestach kobiet w Lublinie. Prawnicy na pomoc młodym
Mimo to protestujący deklarują, że "nie dadzą się zastraszyć".
"Rządzący chcąc zdusić gniew, który wywołały ich działania, posunęli się tym razem do użycia siły, nakazując policji brutalne stłumienie warszawskich protestów. Ale my nie damy się zastraszyć! Kolejne policyjne represje potęgują tylko naszą wściekłość i determinację w buncie przeciwko władzy" – piszą organizatorzy poniedziałkowego protestu.
Wspominają także słowa radnego PiS Tomasza Pituchy, który podczas ostatniej sesji Rady Miasta określił protesty mianem “Marszu wściekłych macic”.
"Nie sposób się nie zgodzić. Jesteśmy wściekłe, jesteśmy wkurwione, jesteśmy silne i solidarne. Nigdy nie będziemy szły same, bo są nas miliony" – zapowiadają organizatorzy wydarzenia.
"Weź maseczkę, przyjdź z przyjaciółkami, przeczytaj abc demonstranta. Pamiętaj o zachowaniu dystansu społecznego. Tylko zdrowi będziemy w stanie skutecznie protestować! Nie zapomnij również o zabraniu transparentu, wieszaka. Widzimy się w poniedziałek, niech wiedzą, że my się ich nie boimy!" – czytamy w zapowiedzi spotkania.