Młody okulista po alkoholu i pod wpływem znacznej ilości leków psychotropowych staranował swoim autem kilka samochodów. Wczoraj 34-letni Sebastian N. usłyszał wyrok za pijacki rajd po Lublinie – rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata
Za prowadzenie na „podwójnym gazie” i po zażyciu znacznej ilości leków psychotropowych mężczyźnie groziło do 2 lat więzienia. Oprócz wyroku w zawieszeniu sąd w Lublinie nakazał mu również zapłacić 2 tys. zł grzywny, wpłacić podobną kwotę na rzecz poszkodowanych w wypadkach oraz pokryć 2700 zł kosztów sądowych.
– Oskarżony nie ma nikogo na utrzymaniu. Jak na warunki lubelskie dobrze zarabia. Stać go więc na uiszczenie takich kwot – wyjaśniła sędzia Agnieszka Straub-Cegiełko.
Sąd zdecydował również, że Sebastian N. przez trzy lata nie będzie mógł siadać za kierownicą. Lekarz musi teraz oddać prawo jazdy. – Oskarżony jechał ruchliwą arterią, w porze znacznego natężenia ruchu – uzasadniała wyrok sędzia. – Ten fakt musiał zostać uwzględniony przy ustalaniu wymiaru kary.
Były jednak również okoliczności łagodzące. – Oskarżony przyznał się do winy i uświadomił sobie naganność swojego postępowania – oceniła sędzia. – Zdał sobie również sprawę ze swoich problemów z przyjmowaniem alkoholu i leków w dawkach znacznie wyższych niż terapeutyczne. Podjął stosowne leczenie.
Sąd uznał, że nie ma potrzeby, aby skazywać lekarza na bezwzględne więzienie. Przemawiać ma za tym m.in. nagłośnienie sprawy w mediach. Według sądu miało to dotkliwe konsekwencje dla oskarżonego.
34-latek odpowiadał za wydarzenia z marca ubiegłego roku. Pijany i pod wpływem psychotropów prowadził wówczas swoje BMW. U zbiegu al. Solidarności i al. Sikorskiego w Lublinie uderzył w trzy samochody czekające na czerwonym świetle. Próbował uciec z miejsca zdarzenia. Z zeznań świadków wynika, że był agresywny.
– Próbował odjechać, ale z przodu już nie miał kół. Chyba nie wiedział, co się stało. Próbowałem wyrwać mu kluczyki. Nie dałem rady, więc wyciągnąłem go z auta – zeznawał w procesie jeden ze świadków kolizji.
Z relacji innych świadków wynika, że Sebastian G. krzyczał, że musi odjechać, jest lekarzem i nie jest pijany. – Później siedział ze mną w karetce pytał, co mi się stało – wspominał w sądzie jeden z poszkodowanych w zdarzeniu policjantów. – Mówił, żebym się nie bał, bo on jest lekarzem i mi pomoże.
Sebastian N. staranował m.in. toyotę yaris, którą wracało ze służby troje policjantów. Obezwładnili i zatrzymali lekarza, po czym przekazali go mundurowym z drogówki. 34-latek nie zgodził się na badanie alkomatem. Zabrano go więc na badania krwi. Godzinę po kolizji wykazały, że mężczyzna miał blisko 2,3 promila alkoholu w organizmie. Po kolejnych analizach okazało się, że medyk połączył alkohol z podwójną dawką leku psychotropowego.
Sebastian N. już dwa razy tracił prawo jazdy: za prowadzenie po pijanemu i przekroczenie limitu punktów karnych. Stawał też przed sądem za kradzież leków z karetki pogotowia w Rykach. Ta sprawa została warunkowo umorzona.