Są zakusy, żeby sprawę największego paliwowego przekrętu na Lubelszczyźnie przenieść do innego miasta – dowiedział się wczoraj Dziennik. Mogłoby to oznaczać koniec śledztwa – mówią nasi informatorzy.
O sprawie przekrętów paliwowych napisaliśmy we wtorek. Prokuratura zarzuca byłemu szefowi lubelskiego klubu Rotary, Mieczysławowi K., działanie w gangu, który zajmował się nielegalną sprzedażą niepełnowartościowego paliwa i praniem brudnych pieniędzy.
Aresztowania to tylko czubek góry lodowej – wynika z ustaleń Dziennika. A kolejne zatrzymania to tylko kwestia czasu. Według naszego informatora, mogą zatrząść lubelskim biznesem, a nawet lubelskim światem polityki.
Zatrzymanie Mieczysława K. było dużym zaskoczeniem. W drugiej połowie lat 80. był jednym z najbardziej prominentnych funkcjonariuszy PZPR w województwie. A w najbliższym czasie miał objąć funkcję szefa rotarian w Europie Środkowowschodniej.
Prokuratura i policja podają tylko ogólne informacje o mechanizmie przekrętu. – Pierwsze ogniwo to firma, która postarała się o legalną koncesję na handel paliwem – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. Sprowadzała ze Wschodu etylinę 92, która potem była rozprowadzana jako pełnowartościowe paliwo.
Poza Mieczysławem K. do aresztu trafiły jeszcze cztery osoby. Prokuratura nie chce zdradzić o kogo chodzi, ani jaką rolę pełniły w przestępczej grupie. Tajemnicą jest też szczegółowa treść zarzutu postawionego biznesmenowi. Nieoficjalnie wiadomo, że zajmował się zapewnieniem parasola ochronnego członkom gangu.
Policjanci zabezpieczyli setki dokumentów, zapiski członków gangu, z których wynika, że przez ręce przestępców przeszło paliwo warte ponad 6 mln zł. Rzeczywiste obroty gangu szacowane są na kilkadziesiąt milionów złotych. •